Tak lubię rekonstrukcje, a tu niestety… Nie było mi dane pojechać na rekonstrukcję bitwy pod Mławą! Wydawałam Kurier Mazowiecki. Redagowałam teksty korespondentów, czytałam off’y i zgrzytałam zębami. Co jakiś czas odbierałam telefony od widzów, których aktywność zawsze wzrasta w weekend. Jak zwykle dzwonili z problemami niezwiązanymi z naszym programem, ale ze wszystkim innymi. Mieli więc uwagi do pogody, sportu, wiadomości, a nawet innych stacji. Jakaś reklama na Polsacie wnerwiła pewnego pana do tego stopnia, że strasznie na mnie krzyczał. (Choć podejrzewam, że ta sama reklama jest emitowana także przez inne stacje.) Kilka minut poświęciłam na skonfigurowanie w swojej prywatnej poczcie na Onecie filtra, by od razu do śmieci trafiały wszelkie wiadomości od redaktora-chama. Niestety znów się odezwał, a że zajrzałam do poczty nie w domu, a w pracy to i wyjrzał mi z KF’a, jak szczur z szamba. Cały czas jednak myślami byłam pod Mławą, gdzie rozgrywała się rekonstruowana bitwa, a którą podglądaliśmy na TVP INFO. Wyglądało to super… Niestety za szklaną szybką, a ja przecież lubię zobaczyć na własne oczy i dotknąć, jeśli się da – vide wędrówka kanałami. Dlatego, gdy w trakcie emisji 'Kuriera Mazowieckiego’ pokazywaliśmy fragmenty rekonstrukcji, w realizatorce z bezsilnej złości popłynęła mi tzw. Łza wściekłości. Podjęłam wtedy decyzję, że w przyszłym roku, choćby się waliło i paliło… witaj Mławo! Mam nadzieję, że choć nie będzie to okrągła rocznica, to rekonstrukcja będzie zrobiona z jeszcze większym rozmachem niż w tym roku. No bo skoro jeden z tegorocznych uczestników mówł, że mundur i motor kompletował 19 lat i to pierwsza rekonstrukcja, w jakiej bierze udział, to na pewno są jeszcze inni, ktorzy swój rekonstrukcyjny ekwipunek jeszcze zbierają. Nie wierzę, że nie.
Author: Małgorzata Karolina Piekarska
Z wykształcenia: historyczka sztuki, scenarzystka i bibliotekarka.
Z zawodu: pisarka, dziennikarka i muzealniczka.
Z pasji: blogerka, varsavianistka i genealożka.
Miłośniczka: książek, filmów, gier planszowych, kart do gry, jamników i miodu...