Za dużo z tym roboty…

Spread the love

Jakieś pół roku temu pisałam o czytelniczkach Magazynu 13-tka, na łamach którego udzielam porad. Otóż porad udzielam w gazecie raz w miesiącu i na forum miesięcznika raz w tygodniu. Przyznam, że większość pytań powtarza się. Wiele jest takich, że żądanie odpowiedzi na nie jest dowodem na nieumiejętność korzystania przez czytelniczki z wyszukiwarki. Wiele wynika z lenistwa, np.: „czy są w moim miesicie jakieś domu kultury?” Cierpliwie jednak odpowiadam, choć czasem łapię się na tym, że to nie ja powinnam przeszukiwać książkę telefoniczną instytucji miasta X. Rozumiem jednak, że młodość ma swoje prawa i lenistwo jest w to wliczone. Wychodzę też z założenia, że może to pytanie zadała dziewczynka, która nie ma własnego komputera, dorwała się do jakiegoś w świetlicy szkolnej czy u koleżanki i nie ma aż tyle czasu, by przeszukiwać zasoby sieci. Tak więc raz w tygodniu na forum i raz w miesiącu na łamach pisma radzę, co i jak zrobić, gdy się ma jakiś problem.
Mimo tego minimum raz dziennie dostaję list z prośbą o prywatne udzielenie rady. Nie mogę tych próśb spełnić. I to z wielu powodów. Wymieniać ich chyba nie muszę, bo wydaje mi się logiczne, że jak raz komuś odpowiem, to, czemu nie odpowiadać drugiemu? I tak dalej. Wtedy na samym udzielaniu porad spędzałabym całe dnie. Pomijam, że musiałabym zrezygnować z innej pracy (a z z czego tu wtedy żyć?), to i ze snu, jedzenia, picia itd. No i nie wiem, czy nie skończyłoby się to jakąś chorobą psychiczną lub przy najmniej skrajnym wyczerpaniem. Zdarzają się przecież listy z problemami, które sama tygodniami przeżywam, o czym też zresztą ostatnio pisałam. A co z tego wszystkiego miałyby czytelniczki magazynu? Nic. Wszystkich moich rad by nie mogły przeczytać, bo sprawa przeniosłaby się w prywatne miejsca. Dlatego już jakiś czas temu stworzyłam specjalną formułkę, którą ślę, gdy ktoś prosi o prywatną radę. Fragment brzmi tak „Bardzo proszę o zadanie pytania na forum lub mailem do redakcji. Zgodnie z umową z Magazynem 13-tka nie wolno mi udzielać porad prywatnie. Chodzi o to, że porady na forum przeczytają wszyscy i jeszcze ktoś może z nich skorzystać. Porady udzielane tobie prywatnie przeczytasz tylko ty.” Oczywiście większość rozumie i przeprasza, niestety raz na jakiś czas zdarza się list zwrotny z wyzwiskami. Nie powoduje jednak we mnie żalu, że nie udzieliłam porady, a umocnienie się w przekonaniu, że zasady, które przyjęliśmy w Magazynie 13-tka są słuszne.
Czytelniczki „atakują” wszędzie. Pytania ślą nie tylko mailem, ale i zadają je na Gadu-Gadu, Skypie, a ostatnio także… na portalu Nasza-Klasa, gdzie w wolnych chwilach, (których za wielu nie mam) biorę udział we wspominkowej dyspucie dotyczącej początków podstawówki, budowy osiedla, na którym się wychowywałam i obyczajowości w szkole podstawowej. To prześmieszne historie. Podstawówka „za moich czasów” nosiła imię Ernesto Che Guevary. Z tego powodu w szkole gościli Fidel Castro, a także Vilma Espín Guillois, czyli żona jego brata Raula Castro i sam Raul. Ostatnio kolega ze starszego rocznika opisał, jak podczas jednej z takich wizyt Raul Castro odwiedził jego klasę. „Było gorąco Raul spocony z czerwoną twarzą. Siedzący w pierwszej ławce kolega odwrócił się do klasy i wymownie skomentował czerwoną twarz Raula gestem powszechnie znanym na całym świecie, dotykając wyprostowaną dłonią w szyję. Wzbudził niezłą konsternację dyrektorki i towarzyszących Raulowi dziennikarzy kubańskich.” To fajne historie, choć niestety nie mam czasu, by aktywniej się włączać w ich spisywanie. W każdym razie Nasza-Klasa to dla mnie miejsce gdzie bywam zupełnie prywatnie i gdzie podczytuję oraz z rzadka dopisuję historyjki z dzieciństwa i szkoły. Większość czytelników chyba zdając sobie sprawę, że to prywatne miejsce, więc najrzadziej pisze tam z prośbą o pomoc. Odsyłam im zresztą te samą formułkę i do tej pory zawsze przychodziła odpowiedź „przepraszam”. Ostatnio jednak odmowa nie spotkała się ze zrozumieniem. Na Naszej-Klasie dziewczyna się obraziła, a po drugim wyjaśnieniu, które zawierało następujące zdanie: „Przejrzyj posty na forum magazynu. Pytanie, które zadałaś padło tam wiele razy. Skorzystaj z odpowiedzi, których już udzieliłam.” Przysłała odpowiedź, która była demonstracją jej obrażenia się. Przyznam, że ręce mi opadły. Czy myślała, że w ten sposób wymusi na mnie odpowiedź na pytanie? No, bo o to, czemu nie przejrzy forum i nie skorzysta z udzielonych już odpowiedzi nie pytam. Wiadomo. Za dużo z tym roboty. W końcu tych odpowiedzi jest już kilkaset…

Author: Małgorzata Karolina Piekarska

Z wykształcenia: historyczka sztuki, scenarzystka i bibliotekarka. Z zawodu: pisarka, dziennikarka i muzealniczka. Z pasji: blogerka, varsavianistka i genealożka. Miłośniczka: książek, filmów, gier planszowych, kart do gry, jamników i miodu...