Sprawdzić, czy nie ksiądz…

Spread the love
„A gdyby tu wasz synek z grupą stuosobową odlatywał, i każdy z rodziców chciałby wejść to jaki byłby tłok sami widzicie, i nie mówcie, że nie macie synka, bo w każdej chwili mieć możecie (sprawdzić czy nie ksiądz).”

Tak mi się ten cytat z Misia przypomniał, bo siedziałam wczoraj na szkoleniu w Akademii Telewizyjnej. Tak. Zapomniałam napisać, że dostałam bezterminową reporterską kartę ekranową. (Zresztą, czy kogoś to obchodzi? Skoro ja sama o tym zapomniałam?) Teraz pojechałam na szkolenie językowe dla wydawców i szkolenie dla reporterów nadających na żywo. Co prawda na żywo nie nadaję, bo jak mi dano do zrozumienia jestem za stara, ale ze szkolenia pozwolono skorzystać. Prowadzący nawet pochwalił, że nieźle, że własnymi słowami, że od siebie. Skrytykował jedynie… włosy. Cóż… stanęłam przed kamerą rozczochrana jak stara miotła, bo byłam świeżo po powrocie z kolegium po wydaniu i w lustro nie zaglądałam. (Po prostu w jednym dniu wydawałam program i szkoliłam się kursując między placem Powstańców a Woronicza.) Cóż tam jednak fryzura… Szkoleniowiec powiedział, że widzi mnie w programie autorskim. Powinnam coś pokazywać widzom, bo chce się mnie słuchać. Ale w sumie też nie o tym chciałam napisać. To raczej taka dygresja pokazująca jak jestem rozdarta… odejść, czy zostać w TVP? Myślę o tym, bo z jednej strony mam pomysły i akademia, jak widać po bezterminowej karcie, mnie docenia, ale z drugiej strony od TVP nie dostaję szansy. No, ale to też nie o tym chciałam… a o czym?
W połowie szkolenia zadzwoniła moja komórka. Osoba dzwoniąca przedstawiła się jako dziennikarka TVN Warszawa i powiedziawszy skąd dostała mój telefon spytała, czy w tym roku też biorę udział w światowym dniu bookcrossingu. Odparłam, że tak, ale… nie wypowiem się dla TVN Warszawa, bo jestem reporterem TVP Warszawa. Osobę zatkało (chyba ze zdziwienia) i… rozłączyła się. A ja sobie pomyślałam, że co to za dziennikarz, który nie sprawdza podstawowych informacji o człowieku, do którego dzwoni? Koleżeństwo śmiało się z historii i dziwiło, że się nie zgodziłam. uważali, że to mógłby być fajny dowcip wystąpić w konkurencyjnym programie. Ich zdaniem mogło być ciekawie. Nie dla mnie. Mam zasady. Na antenie swojej telewizji mogę wystąpić w każdym programie. U konkurencji będę przebierać. Właściwie już od jakiegoś czasu przebieram. Regularnie odmawiam „Rozmowom w toku”, które uważam za program denny i grający na najniższych instynktach. A to reasercherzy tego programu dzwonią co jakiś czas w rożnych sprawach z propozycjami, bym wystąpiła w programie jako jakiś ekspert. Teraz zadzwoniła dziennikarka naszej jedynej konkurencji. Jakiś bezsens. Naprawdę trzeba sprawdzić, „czy nie ksiądz” zanim zacnie się facetowi mówić o dzieciach.
No, ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Przy okazji uświadomiłam sobie, że Bookcrossing się zbliża i TVN Warszawa już o nim myśli. A ja? Ja jeszcze nawet nie zaprosiłam przyjaciołom i czytelników na otwarte duże spotkania. Dopiero teraz to czynię:

22 maja 2009 g. 13:00
54 Międzynarodowe Targi Książki, Warszawa, Pałac Kultury i Nauki, Sektor D, stoisko 454  – Wydawnictwo „Nowy Świat”
***
23 maja 2009 g. 14:00
Święto Saskiej Kępy, Warszawa, Kępa Cafe ul. Finlandzka 12a
Spotkanie autorskie, a potem spacer śladami bohaterów  „Klasy pani Czajki”, „Tropicieli” i „Dzikiej” połączony z konkursami.
***
31 maja 2009 g. 13:00
Piknik Stołecznej Estrady z okazji Dnia Dziecka. Warszawa, Pole Mokotowskie.
Jestem w namiocie Wydawnictwa Egmont. Jako pisarka i dziennikarka „Magazynu 13-tka” spotkam się z czytelniczkami, na listy których odpowiadam na łamach magazynu i jego forum internetowym.

Przy okazji od razu zapraszam na 12 czerwca na bookcrossing. Na pewno wezmę w nim udział, ale o tym gdzie uwolnię książki, poinformuję jak podejmę stosowną decyzję i… dogadam się z tym miejscem. 

PS. Kocham osoby, które jak pan Piotr piszą do mnie z lipnych adresów: ”Przeczytałem tekst o phishingu. Płyciutki, naiwniutki, powierzchowny, napisany w protekcjonalnym tonie.” 🙂 Oj mam nadzieję, że pan Piotr, dzięki przeczytaniu tego płyciutkiego, naiwniutkiego, powierzchownego, napisanego w protekcjonalnym tonie tekstu, a zwłaszcza po napisaniu swego głębokiego listu, którego treść przytoczyłam w całości, poczuł się spełniony  i… nabrał odwagi. Tego z całego serca mu życzę. To musi być strasznie nieprzyjemne uczucie wstydzić się podpisać pod własnymi myślami, choćby były nie wiem jak głupie.  A może głębokie?

Author: Małgorzata Karolina Piekarska

Z wykształcenia: historyczka sztuki, scenarzystka i bibliotekarka. Z zawodu: pisarka, dziennikarka i muzealniczka. Z pasji: blogerka, varsavianistka i genealożka. Miłośniczka: książek, filmów, gier planszowych, kart do gry, jamników i miodu...