Przepis na zniknięcie Lenina

Spread the love

Kiedyś podobno wszędzie był Lenin. Nawet Jasio z kawałów, najsłabszy uczeń i utrapienie nauczycieli na pytanie kto wie kim jest Lenin podniósł ochoczo dwa palce i zaczął wykrzykiwać, że on wie.
– To słuchamy Jasiu – odparła nauczycielka.
– Widziałem Lenina wczoraj – wołał podekscytowany Jasio. – Widziałem go w lesie, był wielki, miał rogi!
Pani, która najpierw była uradowana, że Jasio wreszcie coś wie załamanym głosem ucisza go:
– Jasiu, ale to był jeleń.
– Może jeleń – odparł Jasio wzruszając ramionami i usiadł na swoim miejscu.
Dla Jasia twarz Lenina miał Jeleń. Dla mnie ma ją mama nieżyjącej sześciomiesięcznej Madzi z Sosnowca, bo spogląda na mnie niemal zewsząd. Tak się składa, że drugi dzień z rzędu mam na poranny kolegium tzw. „przegląd prasy”, więc poza gazetami, które czytam zazwyczaj, musiałam jeszcze pochylić się nad „Super Expressem” i przeczytać co ma nam do powiedzenia. Jestem co najmniej zniesmaczona. Wczoraj mama Madzi była sfotografowana w bikini na koniu, a dziś w bikini nad rzeczką. Jest też zapowiedź, ze jutro ujawni, czy przestała współżyć z Bartkiem. (sic!) Napisałam, że jestem co najmniej zniesmaczona? Nie. Skłamałam! Jestem wściekła. Wściekła na „Super Express”, ale tez i na „Pudelka”, internetowe portale informacyjne, które te informacje powielają i na siebie, że teraz sama o tym piszę. Co mam na swoje usprawiedliwienie? Chciałam najpierw napisać list otwarty do pana Sławomira Jastrzębowskiego redaktora naczelnego Super Expressu, a potem pomyślałam, że to chyba zły pomysł. Nie chodzi o to, by apelować do gazet, by o czymś nie pisały. W końcu jest wolność słowa. Niech gazety piszą co chcą. Mam jednak wrażenie, że mama Madzi pobiera za te sesje fotograficzne i wywiady wynagrodzenie. Innymi słowy zarabia na śmierci własnego dziecka. I nie jest ważne czy zabiła czy nie! Zresztą nie znam akt sprawy i daleka jestem od osądzania jej postępowania. Zastanawiam się jednak, czy nie byłoby warto wprowadzić jakiś zapis w jakimś kodeksie, by osoby oskarżone nie dostawały pieniędzy za udzielanie prasie wywiadów. Ciekawe czy gdyby był zakaz otrzymywania wynagrodzenia za rozmowy z prasą to wtedy też Mama Madzi byłaby „w bucie, w hucie i na drucie”? Może to jest jakiś pomysł? Oczywiście zdaję sobie sprawę, że każdy przepis można obejść. Jednak może prawne zakazanie zarabiania na przestępstwach i nieszczęściach uzdrowiłoby media? A może ja jestem jednak zbyt naiwną idealistką…

Author: Małgorzata Karolina Piekarska

Z wykształcenia: historyczka sztuki, scenarzystka i bibliotekarka. Z zawodu: pisarka, dziennikarka i muzealniczka. Z pasji: blogerka, varsavianistka i genealożka. Miłośniczka: książek, filmów, gier planszowych, kart do gry, jamników i miodu...