12 grudnia 2018 r.
Dyrektor Instytutu Książki
Pan Dariusz Jaworski
Szanowny Panie Dyrektorze,
Dziękujemy za szybką odpowiedź na nasz list otwarty, która to odpowiedź – taką mamy nadzieję – będzie zaczynem konstruktywnego rozwiązania problemu. A że problem istnieje i wzbiera, wiadomo nie od dziś, czego dowodem są procesy wytaczane bibliotekom przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych (jak dotąd zawsze wygrane przez biblioteki) i wielokrotne próby rozmowy różnych środowisk twórczych – nie tylko „dziecięcych” – z Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego, które na razie nie wypracowały satysfakcjonującego obie strony stanowiska.W odpowiedzi Pana Dyrektora na nasz list znajdujemy ustęp kluczowy dla zrozumienia sedna problemu (*podkreślenie nasze):
„W ocenie Instytutu Książki nie ma żadnych przeszkód prawnych, aby z twórcą mogła zostać zawarta umowa o dzieło, nieobjęta obowiązkiem ubezpieczenia społecznego, której przedmiotem jest spotkanie autorskie, pod warunkiem jednak, że temu spotkaniu można przypisać cechy utworu*. Ten warunek spełni jednak tylko spotkanie autorskie o charakterze niestandardowym, niepowtarzalnym, wypełniające kryteria twórczego i indywidualnego dzieła (utworu), w rozumieniu przepisów Ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych*. Nie ma również żadnych przeszkód prawnych, aby wynagrodzenie za spotkanie autorskie było wypłacane twórcy prowadzącemu działalność gospodarczą na podstawie wystawionej przez niego faktury. Jednak o rodzaju umowy zawieranej z twórcą, której przedmiotem jest spotkanie autorskie, zawsze decydować musi suwerennie organizator tego spotkania”.
Powyższa interpretacja Ustawy o prawie autorskim nakłada na organizatora spotkania odpowiedzialność za zakwalifikowanie spotkania autorskiego do kategorii „dzieła” lub zlecenia, co ma swoje ważkie konsekwencje prawne i podatkowe. Jak wiadomo biblioteki, szkoły i domy kultury planują wydarzenia kulturalne – w tym spotkania autorskie – z wielomiesięcznym wyprzedzeniem, stoczywszy przedtem długą batalię o ministerialne i instytutowe granty. A zatem organizator spotkania zawierając odpowiednią umowę (o dzieło lub zlecenie) z autorem/autorką obowiązany jest zawczasu, przed takim spotkaniem, orzec czy będzie miało ono charakter niestandardowy, niepowtarzalny, wypełniający kryteria twórczego i indywidualnego dzieła (utworu), czy też nie. To oczekiwanie ze strony ustawodawcy, Ministerstwa Kultury i jego agend (w tym Instytutu Książki) generuje nieprawdopodobny chaos, otwiera bowiem pole dla błędnych interpretacji, nadużyć. Brak jest twardych kryteriów oceny w tym zakresie.
Podkreślamy, iż spotkania autorskie dla młodej widowni mają swoją specyfikę – są swoistym spektaklem, który zawiera w sobie elementy warsztatu, widowiska, recytacji, debaty. Mają zatem każdorazowo walory dzieła.Z obawy jednak przed uchybieniem nieprecyzyjnej wykładni Ustawy o prawie autorskim biblioteki i domy kultury odstępują od organizacji spotkań, lub nalegają na podpisanie umów zlecenia jako jedyną „bezpieczną” formę kontraktu z autorem. Źródła, które chcą pozostać anonimowe, wskazując przyczyny tej praktyki, często przywołują przekazywany im pogląd Instytutu Książki na charakter spotkań autorskich, który sprowadza się do twierdzenia, że spotkaniom takim brak cech kwalifikujących je do zawieranie umów o dzieło.
Wśród przeszło stu sygnatariuszy listu duża część spotkała się osobiście z powoływaniem się bibliotek na autorytet Instytutu Książki. Zarzucanie im kłamstwa uważamy za nieporozumienie.
Brak oczywistej wykładni przepisów mnoży precedensy, które nieuchronnie znajdą swój finał przed sądem. To nie jest tylko sprawa komfortu autorów i bibliotekarzy, to fundamentalna kwestia zaufania do prawa i do instytucji państwowych.Zapewne zgodzimy się co do tego, że autorzy i spotkania autorskie są najlepszymi sprzymierzeńcami czytelnictwa. Chaos w kwestiach umów daje fatalny efekt – ubywa spotkań, pogłębia się frustracja środowiska, podważane jest zaufanie do zwierzchnika i prawodawcy.Biblioteki i domy kultury to maszyny napędzane czystym entuzjazmem. Kiedy „generał” kultury piętrzy przeszkody przed swoją armią „szeregowców” kultury, efekt musi być opłakany. Kto, jeśli nie Instytut Książki – w wyobraźni zbiorowej „Ministerstwo Książki” – miałby przyczynić się do uporządkowania chaosu, który szkodzi książce i kulturze.
Wobec powyższego nie prostujemy wystosowanego przez nas listu otwartego z dnia 30 listopada 2018 roku w sprawie finansowania spotkań autorskich. Jednocześnie apelujemy do Pana Dyrektora o wyznaczenie terminu spotkania, na którym delegacja sygnatariuszy naszego Listu Otwartego mogłaby przedstawić szczegółowo swoje stanowisko w powyższej sprawie licząc na konstruktywne wypracowanie stanowiska satysfakcjonującego obie strony.
Z wyrazami szacunku
W imieniu 118 twórców książek dla dzieci, sygnatariuszy listu otwartego:
Barbara Gawryluk, Grzegorz Kasdepke, Joanna Olech, Paweł Pawlak, Małgorzata Karolina Piekarska, Zofia Stanecka, Katarzyna Wasilkowska, Elżbieta Wasiuczyńska, Wojciech Widłak, Rafał Witek