Cieszyć się z niczego

Spread the love

Uwielbiam w swoim synu to, że potrafi cieszyć się byle drobiazgiem. Nieskromnie powiem, że chyba ma to po mnie. Mnie tez cieszy właściwie każdy prezent, bo to objaw pamięci. Od kilku lat te gwiazdkowe kupuję sobie sama, bo syn jeszcze nie zarabia, (choć na mikołajki znalazłam pod drzwiami sypialni wielką bombkę Lindt pełną cukierków). W ty roku kupiłam sobie na DVD „Mamma Mia” i książkę „Przewodnik po Warszawie w Polskim filmie fabularnym”. Okazało się jednak, że i inni o mnie pamiętali. Na wigilii u znajomych dostałam super damską torebkę. Tak piękną, że strach jej użyć. Zwłaszcza, że to, co dziennikarki robią z torebkami woła czasem o pomstę do nieba. Ta na dodatek jest wizytową kopertą i to jeszcze w moich ulubionych barwach, czyli czerwono-czarną. W pracy od koleżanki dostałam dwa gipsowe aniołki – jej rękodzieło. Do prezentu dorzuciła czekoladowego Mikołaja dla mojego syna. Najbardziej jednak wzruszył mnie prezent, który w redakcji czekał na mnie wczoraj na biurku wydawcy. Był opakowany w czerwony papier ze srebrnym kwiatkiem i podpisany Piekara. W środku… była ostatnia płyta Kazika („Silny Kazik pod wezwaniem”)  i… pudełko kart do gry. Karty były nie byle jakie, tylko kolekcjonerska talia z Beatlesami. Popłakałam się ze wzruszenia tak, że koleżeństwo myślało, że albo ktoś umarł, albo coś mi się stało. A to tylko prezent tak mnie rozczulił. Od razu wiedziałam, od kogo. W redakcji jest tylko jedna taka przyjaciółka (Miłka), która dokładnie wie, że zbieram różne dziwne talie kart. Wie też, jak bardzo lubię Beatlesów.
Czemu o tym piszę? Bo gdy tak szlochałam ze wzruszenia, że ktoś o mnie pamiętał (Miłka powiedziała, że to nie ona tylko prawdziwy Mikołaj.), i że Mikołaj przyniósł mi cos ponadto, co sama sobie w jego imieniu kupiłam, odezwała się inna koleżanka, która powiedziała, że ona od 7 roku życia sama sobie kupuje prezenty, bo gdy dostawała to, co kupili jej inni, zawsze była niezadowolona. Już po jej minie można było zobaczyć, że się prezent nie podoba. Pomyślałam sobie wtedy, że jakie to szczęście, że potrafię cieszyć się talią kart. No i jak to dobrze, że mój syn był zachwycony czekoladowym Mikołajem. Zżarł w mgnieniu oka podczas oglądania filmu „Yesterday”, który dostał na gwiazdkę. Film Piwowarskiego bardzo mu się podobał. A to z kolei sprawiło radość mnie. Bo to ja byłam Mikołajem, który podarował mu „Yesterday” na DVD. Cóż… prezenty to radość nie tylko dla obdarowywanego. Ci, którzy je dają, też mają z tego przyjemność. A największą, gdy prezentem jest drobiazg, a ucieszy. Fajnie obdarowywać tych, którzy cieszą się z niczego. Fajnie jest być tym, któremu radość sprawia drobiazg. Świat wtedy jest od razu weselszy.
PS. Tradycyjnie przypominam o swoich auckach WOŚP. W tym roku jak na razie dzięki czytelnikom i przyjaciołom udało mi się zebrać ponad 70 złotych.

http://aukcje.wosp.org.pl/show_user_auctions.php?uid=3073646

Author: Małgorzata Karolina Piekarska

Z wykształcenia: historyczka sztuki, scenarzystka i bibliotekarka. Z zawodu: pisarka, dziennikarka i muzealniczka. Z pasji: blogerka, varsavianistka i genealożka. Miłośniczka: książek, filmów, gier planszowych, kart do gry, jamników i miodu...