Kortumowo i Okonin, czyli interpretacja Huberta Drapelli

Spread the love

W ramach zlotu Nienackofanów pojechaliśmy wczoraj do Radzynia Chełmińskiego i Okonina. To tam kręcono niektóre sceny serialu „Pan Samochodzik i Templariusze”. Serial, choć zgodnie przez nas uznany za najlepszą interpretację filmową Pana Samochodzika (niech się Kidawa ze swoimi badziewiami schowa), rozczarowywał. Każdy z nas inaczej wyobrażał sobie pewne sceny. Zwłaszcza…. Kortumowo. Jednak lata oglądania filmu (zwłaszcza, że został wydany na DVD) sprawiły, że przyzwyczailiśmy się do wizji Huberta Drapelli. Dlatego zwiedzaliśmy Radzyń szukając znaków Templariuszy i trójkąta Piotra z Avinionu. (30 lat temu taki trójkąt wydrapałam w domu na ścianie naszego gomułkowskiego mieszkania na Żoliborzu doprowadzając matkę do furii). Znaki znaleźć było trudno, bo w podziemiach radzyńskiego zamku było ciemno, a my nie mieliśmy latarek, ale… znaleźliśmy salę, która robiła za podziemia kościoła w Kortumowie. Tu noc spędziła Karen Petersen. Tu trafił też Pan Samochodzik, gdy pierwszy raz zszedł do studni. Hm… a przecież rolę Kortumowa grał Okonin. To tam po przekręceniu chrzcielnicy otwierały się podziemia. To tam w piwnicy plebanii była studnia, nad którą na ścianie widniał znak 9 metrów. Pojechaliśmy do Okonina. Kościół stał taki jak na filmie, tylko droga obok niego nie była piaszczysta, a asfaltowa. Niestety chrzcielnica kamienna to wymysł scenografa. W kościele znajduje się bowiem drewniana. Podziemia są zasypane. W końcu ich rolę grał Radzyń! Dla żartu każdą napotkana osobę nazywaliśmy „Konfiturek”. Dla mnie każdy przejeżdżający na motorze człowiek był Mysikrólikiem. Jednak to co zastaliśmy odbiegało nie tylko od książki, ale nawet od serialu.

Rozczarowanie było, choć… ja miałam tego świadomość. Wiem jak robi się filmy. Szczególnie rozczarowany był mój „sąsiad z Tłokowiska” (to tu zatrzymałam się na nocleg) pan Maciek, który te same miejsca zwiedzał z piątką dzieci zaznajomionych już z serialem i książką.

– Czemu tak jest? – pytał.

Tłumaczyłam, że reżyser ma prawo do swoich wizji. Że raczej niemożliwe było znaleźć taki kościółek, który miał podziemia, do których wchodziło się przez korytarz w studni znajdującej się w piwnicy. Którego chrzcielnica się obracała ukazując salę z nieboszczykiem i dwojakami. Niestety najmłodszych to nie pocieszało. Film musi być jak książka. A to co nakręcone musi istnieć naprawdę i wyglądać tak jak na filmie. Żadnego udawania. A tu nic. Ani chrzcielnicy, ani szkieletu, ani dwojaków. Tylko najmłodsi – ze stadka pana Maćka – jęczący niemal tak, jak dusza potępiona tego chłopa, który znalazł wejście do podziemia ze skarbami i poszedł po nie, by już nigdy nie wrócić.

Author: Małgorzata Karolina Piekarska

Z wykształcenia: historyczka sztuki, scenarzystka i bibliotekarka. Z zawodu: pisarka, dziennikarka i muzealniczka. Z pasji: blogerka, varsavianistka i genealożka. Miłośniczka: książek, filmów, gier planszowych, kart do gry, jamników i miodu...