Brązownicy

Spread the love

Niedawno pisałam o tym jak koledzy z redakcji żartem oskarżyli mnie o uśmiercienie Gustawa Holoubka, bo dwa dni przed jego zgonem pokazywałam parodię Holoubka w wykonaniu Macieja Stuhra. Mówi sie, że parodia najwyższą formą uznania, a jednak… Kiedy wczoraj ponownie chciałam pokazać komuś filmik z Maciejem Stuhrem parodiującym Holoubka okazało się, że… został usunięty z Youtube. Cóż… historia lubi się powtarzać.

Kiedy w dwudziestoleciu Tadeusz Boy-Żeleński opublikował “Brązowników”, w których odbrązowił Fredrę i Mickiewicza posypały się na jego głowę gromy. Nie znam człowieka, który przeczytawszy “Brązowników” nie pokochałby bardziej Mickiewicza czy Fredry. Ta książka uczyniła ich bardziej ludzkimi w oczach potomnych, a jednak… nie lubimy odbrązawiać. Wzrucamy ludzi na pomniki i piedestały, choć oni sami często lepiej czuli się między nami. Czemu dzis o tym piszę? Bo od trzech lat, czyli od śmierci papieża Jana Pawła II mamy ponury 1 kwietnia i ponury tydzień. Zupełnie jakby szacunek i uwielbienie były czymś przeciwstawnym do uśmiechu. Przypomina mi to dysputę znaną z książki “Imię róży” Umberto Eco o tym czy Pan Jezus się uśmiechał i śmiał. Czcigodny Jorge twierdził, że sie nie śmiał, bo nie ma na ten temat wzmianki w Biblli. “Nie ma również o tym, że się nie śmiał” zauważył William de Baskerville. Co wtedy usłyszał? “Tum podex carmen extulit horridullum”, czyli… “wtedy tyłek wydał z siebie pieśń straszliwą”. Ta łacińska sentencja miała uświadomić Williama de Baskerville, że bzdury gada. Ubrązawiamy przez lata wszystkich i wszystko co się da. Gdy rok temu zmarł kolega z pracy – szacowny redaktor Stanisław Włodarski rozgorzała dysputa, czy w materiale wspomnieniowym może paść, że nazywalismy go “Wujem”! A przecież on swoja “ksywkę” uwielbiał! Paranoja!

Dziś jest trzecia rocznica smierci Jana Pawła II – najweselszego papieża w historii. Śmierć człowieka to jego narodziny dla nieba. To chwila, na która czeka każdy wierzący chrześcijanin. A jednak w dniu narodzin Naszego Papieża dla nieba jesteśmy ponurzy. Mówię temu veto! Nie dajmy się zwariować. Na szczęscie kiedyś drukiem ukazały się “Kwiatki Jana Pawła II” zamieszczam wyjątki.

 

 

Szklana klatka

Papież był bardzo niezadowolony z tego, że obwozi się go w szklanej klatce. Pomysłu tego broniła pewna Polka, mając możliwość rozmowy z Janem Pawłem II w Krakowie.

– Ta klatka zmniejsza jednak ryzyko – tłumaczyła – Nic nie poradzimy, że się lękamy o Waszą Świątobliwość…

– Ja też – uśmiechnął się Papież – niepokoję się o swoją świątobliwość.

 

Wszyscy sobie poszli

Któregoś wieczoru, podczas szpitalnej rekonwalescencji w klinice Gemelli po zamachu na Placu świętego Piotra, Papież wyszedł ze swojego pokoju na opustoszały korytarz. Rozejrzał się i powiedział: “Ładne rzeczy, wszyscy sobie poszli, a mnie zostawili!”

 

Podryw na księdza

Pewnego razu Karol Wortyła wybrał się na samotną wycieczkę w góry.

Ubrany sportowo, wyglądał tak, jak wielu innych turystów. W trakcie wędrówki spostrzegł, że zapomniał zegarka, podszedł więc do opalającej się na uboczu młodej kobiety i już miał zapytać o godzinę, gdy ta uśmiechnęła się.

– Zapomniał pan zegarka, co?

– A skąd pani wie? – zapytał zaskoczony Wojtyła.

– Z doświadczenia – odrzekła – Jest pan dziś już dziesiątym mężczyzną, który zapomniał zegarka. Zaczyna się od zegarka, potem proponuje się winko, wieczorem dansing…

– Ależ proszę pani, ja jestem księdzem – przerwał jej zawstydzony Wojtyła

– Wie pan – odpowiedziała rozbawiona nieznajoma – podrywano mnie w różny sposób, ale na księdza to pierwszy raz.

 

Jeździć po kardynalsku

Pewnego razu zapytano Karola Wojtyłę, czy uchodzi, aby kardynał jeździł na nartach. Wojtyła uśmiechnął się i odparł:

– Co nie uchodzi kardynałowi, to źle jeździć na nartach!

 

Przeprosiny

Metropolita krakowski Karol Wojtyła przyjechał na pogrzeb sufragana częstochowskiego, biskupa Stanisława Czajki, niemal w ostatniej chwili. Witając się ze zgromadzonymi na uroczystości biskupami, jakoś pominął biskupa z Siedlec. Rychło jednak się spostrzegł, wrócił, podszedł do pominiętego i powiedział:

– Świnia jestem, nie przywitałem Księdza Biskupa!

 

Pożegnanie biskupów

Po jednym ze spotkań Papież pożegnał polskich biskupów słowami znanej pieśni: “O cześć wam, panowie magnaci!”

 

Więcej już nic nie powiem

Przed ponad 25 laty Papież w ten sposób zakończył pierwszą audiencję dla Polaków: “Więcej już nic nie mówię, bo jeszcze bym coś takiego powiedział, że później Kongregacja Nauki Wiary musiałaby się do mnie dobrać”.

 

Opaleni kardynałowie

Pod koniec pierwszej pielgrzymki do Ojczyzny, w czerwcu 1979 roku, upływającej pod znakiem upałów, Papież oznajmił, że jej pierwszy efekt jest już widoczny – opalili się towarzyszący mu kardynałowie.

 

Jakoś człapię

Podczas czwartej pielgrzymki do Ojczyzny, w Olsztynie, dziennikarzowi “Gazety Wyborczej” udało się wychylić głowę ponad tłum i zapytać Jana Pawła II o zdrowie.

– A jakoś człapię – odpowiedział Papież.

 

Złość piękności szkodzi

Przed kilku laty – wspomina watykański korespondent Telewizji Publicznej, Jacek Moskwa – po modlitwie “Anioł Pański” Jan Paweł II przemawiał, niemal krzycząc. Zaraz potem, podczas audiencji w Pałacu Apostolskim, Moskwa prosił Papieża, aby na siebie uważał, bo jego chrypka zaniepokoiła dziennikarzy.

– To ze złości – usprawiedliwiał się Papież.

A odchodząc dodał: – A złość piękności szkodzi.

 

Z Wami dziecinnieję

Podczas jednej ze swoich wizytacji rzymskich parafii Papież – jak to miał w zwyczaju – wdał się w rozmowę z dziećmi.

– Wy jesteście młodzi, a ja już jestem stary – powiedział.

– Nie, nie jesteś stary – gromko zaprotestowały dzieci.

– Tak, ale jak jestem z wami, to dziecinnieję – replikował Papież.

 

Mów mi wujaszku

Podczas pierwszej wizyty w USA Papież spotkał się z rodziną prezydenta Jimmy’ego Cartera. Pięcioletnia wówczas wnuczka prezydenta, mając kłopoty z wygłoszeniem powitania, powtarzała w kółko:

– Jego Świątobliwość, Jego Świątobliwość.

Papież, chcąc wybawić dziewczynkę z kłopotów, wziął ją w ramiona i powiedział:

– Mów mi wujaszku.

 

Papieskie wagary

Podczas powitania w Monachium Papież spytał licznie obecne dzieci: “Dano wam dziś wolne w szkole?”. “Tak” – wrzasnęła z radością dzieciarnia. “To znaczy – skomentował Jan Paweł II – że papież powinien częściej tu przyjeżdżać”.

 

Jak się czuje piesek

Jeden z watykańskich prałatów chciał się nauczyć polskiego, więc sprowadził sobie nasz elementarz. Nauka była jednak tak pospieszna, że kiedy chciał się nową umiejętnością pochwalić przed Ojcem Świętym, coś mu się pomyliło i zamiast: “Jak się czuje Papież”, rzekł: “Jak się czuje piesek?”. Papież spojrzał na niego zdumiony, po czym odpalił: “Hau, hau”.

 

Jan Paweł – Pawłowi

Podczas pierwszej pielgrzymki do Niemiec zebranym na mszy tak spodobały się cytowane przez Papieża słowa św. Pawła, że przerwali mu i zaczęli bić brawo. Kiedy Ojciec Święty znów doszedł do głosu, przerywając przygotowaną mowę, stwierdził: “Dziękuję w imieniu świętego Pawła”.

 

To tylko wasza konstytucja

W ostatnim dniu pielgrzymki do Polski w 1983 roku podczas pożegnania na lotnisku generał Jaruzelski poskarżył się Papieżowi, że ten w swych homiliach niezwykle surowo potraktował reżim komunistyczny.

– Ja jedynie przytaczałem artykuły waszej własnej konstytucji – odparł łagodnie Papież.

 

Nie szumcie siostry nam

W hiszpańskiej Avili, gdy szum czyniony przez rozradowane zakonnice stawał się już wprost nie do zniesienia, Papież wypalił: “Te siostry, które ślubowały milczenie, hałasują tu najgłośniej”.

 

Niech żyje łupież…

Podczas ostatniej pielgrzymki w Pełpinie: “Jak tak krzyczycie ’Niech żyje papież’, przypomina mi się, gdy ktoś się pomylił i krzyknął: ’Niech żyje łupież’. Ja was do tego nie zachęcam”.

 

Ech, popapieżyć

Ojciec Święty do odwiedzającego Go polskiego księdza:

– Poczekaj chwilę na mnie, muszę trochę popapieżyć.

Papież nie da sobą kręcić

Podczas drugiej pielgrzymki do Ojczyzny w 1983 roku tłumy krakowian gromadziły się przed domem arcybiskupów, który był rezydencją Ojca Świętego. Ludzie ani myśleli rozstać się ze stojącym w oknie papieżem i bez końca przedłużali dialog z nim. Wreszcie Ojciec Święty powiedział: “Cztery lata temu kręciliście mną, jak chcieli, a teraz już jestem starym papieżem i nie dam sobą kręcić”.

Ten to ma dech

W czasie tej samej pielgrzymki, 22 czerwca 1983 roku, na krakowskich błoniach odbyła się beatyfikacja dwóch powstańców styczniowych – brata Alberta Chmielowskiego i ojca Rafała Kalinowskiego. W trakcie ceremonii buchnął nagle z kadzielnicy wielki płomień, z którym nie mogli sobie poradzić ani ministranci, ani księża koncelebranci. Wreszcie ówczesny ceremoniarz papieski ks. John Magee, Irlandczyk, dmuchnął tak skutecznie, że płomień zgasł i z kadzielnicy począł unosić się upragniony dymek. Wydarzenie nie uszło uwagi Ojca Świętego, który, sięgając po kadzidło, powiedział z uznaniem o swoim ceremoniarzu: “Ten to ma dech!”.

 

Nie mądrz się, lecz módl

Ojciec Jan Andrzej Kłoczowski, dominikanin, zapytał kiedyś Papieża, czy dojdzie do skutku planowane w roku jubileuszowym 2000 spotkanie przedstawicieli trzech wielkich religii:

– Czy na Górze Synaj pojawią się chrześcijanie, muzułmanie i Żydzi? – dociekał zakonnik

– Ty się nie wymądrzaj, ty się módl! – odpowiedział Ojciec Święty

 

Czy protestanci wstaną wcześniej

Podczas pierwszej pielgrzymki do Niemiec w 1980 roku jeden z dziennikarzy zagadnął Jana Pawła II, czy zgadza się z opinią, że za mało czasu poświęcił na rozmowy z protestantami.

“W Moguncji mogę wstać o dwie godziny wcześniej, ażeby z nimi rozmawiać, ale czy oni też wcześniej wstaną?” – opowiedział Papież

 

Niesforny Papież

Jak wiadomo podczas wizyty w 1999 roku w Polsce Jan Paweł II zachorował i z tego powodu odwołano jego wizytę w Gliwicach. Ojciec Święty nie dopuścił jednak do tego, aby to śląskie miasto było jedynym miejscem na trasie jego pielgrzymki, którego nie odwiedził. Niespodziewanie w ostatnim dniu wizyty, 17 czerwca, przybył do Gliwic, a zebranemu pół milionowi wiernych dziękował za “świętą cierpliwość dla Papieża”. Posługując się gwarą śląską, Jan Paweł II tak oto dialogował z tłumem:

– Widać, że Ślązak cierpliwy i twardy, bo ja bym z takim Papieżem nie wytrzymał. Ma przyjechać, nie przyjeżdżo, potem znowu ni ma przyjechać – przyjeżdzo

– Nic nie szkodzi – odparli wierni.

– No, to dobrze. Jak nic nie szkodzi, to jakoś ze spokojnym sumieniem odjadę do Rzymu.

 

Ja w tym wieku byłem papieżem

W 1992 roku ojciec Leon Knabit został zaproszony na kolację do Ojca Świętego w pałacu watykańskim. W pewnym momencie Papież nieoczekiwanie zapytał: “To ile ojciec ma właściwie lat?”.

– “Sześćdziesiąt trzy” – odparł benedyktyn.

– O to w tym wieku ja już byłem papieżem – odrzekł Jan Paweł II.

– Wiem o tym. Wiem i bardzo mi wstyd – powiedział ociec Leon i obaj wybuchnęli śmiechem.

 

Kurczę jest tańsze

Ksiądz Mieczysław Maliński, przyjaciel Ojca Świętego, podczas jednej ze swoich wizyt w domu papieskim nie posiadał się ze zdumienia, kiedy siostra usługująca do stołu papieżowi przyniosła gospodarzowi na kolację rybę, a jemu podała na talerzu kurczaka. Ksiądz Mieczysław zapytał: “Dlaczego?”

– Dostałeś kurczę, bo kurczę jest tańsze – oznajmił z uśmiechem Ojciec Święty.

 

Kluger za Papieża?

W 1997 roku, podczas wizyty w Zakopanem, Jan Paweł II spotkał siew “Księżówce” ze swoimi kolegami gimnazjalnymi Teofliem Bojesiem i Stanisławem Jurą.

– Jak długo zamierza Wasza Świątobliwość zostać z nami w Polsce tym razem? – zapytał Jura – mam nadzieję, że przynajmniej miesiąc?

– Och, nie – odpowiedział Jan Paweł II – Muszę wracać do Rzymu pojutrze. Wiecie, że jestem papieżem. Mam dużo pracy w Watykanie.

– Dlaczego uciekasz tak szybko – spytał Jura – Czyż nie zostawiłeś tam Jurka Klugera w zastępstwie?

 

Znowu te ptopty

W jednym z polskich miast, gdzie przygotowano na obiad kurczaka, Jan Paweł II miał powiedzieć z dezaprobatą: “Znowu te ptopty”.

 

Był też nauczycielem

Była sesja zimowa. Czekaliśmy na ks. prof. K. Wojtyłę, który miał egzaminować z etyki. Po dwóch godzinach wszyscy rozeszli się do domów, poza jednym kolegą księdzem, który przez cały semestr nie był na ani jednym wykładzie ks. prof. Wojtyły, gdyż w tym czasie wyjeżdżał na wystawy malarstwa do Warszawy. Ksiądz Profesor prosto z opóźnionego pociągu przyszedł pod salę egzaminacyjną. Wyglądał bardzo młodo, nie wyróżniał się wizualnie wśród księży studentów, którzy byli parę lat młodsi od niego. Ksiądz student pyta K. Wojtyłę, którego wcześniej nie widział na oczy: – Stary, ty też na egzamin? – Tak – odpowiedział zgodnie z prawdą Ksiądz Profesor, nie dodając ważnego szczegółu, że w charakterze egzaminatora. Ksiądz student zaczął ubolewać nad spóźnieniem egzaminatora, a tenże w mig zorientował się, że czekający nie uczęszczał na wykłady. Usiadł obok niego i zaczęli godzinną rozmowę związaną z zagadnieniami etyki, które były przedmiotem wykładów. Ksiądz student z podziwem popatrzył na ks. Wojtyłę i stwierdził:

– Stary, jak ty jesteś obkuty! Proszę cię, jeśli przyjdzie Ksiądz Profesor, to nie wchodź przede mną na egzamin, bo z pewnością obleję!

– Dobrze – zgodził się pokornie ks. Wojtyła – ale powiedz mi szczerze, dlaczego nie byłeś na ani jednym wykładzie?

– Bo wiesz, panuje powszechna opinia, że jego wykłady są bardzo trudne i wręcz abstrakcyjne, ale gdyby miał taki dar przekazywania wiedzy jak ty, to słuchałbym go z największą przyjemnością.

– Dobrze, to daj indeks – powiedział Ksiądz Profesor.

– Co ty, żarty sobie stroisz? – zapytał ksiądz student, na co usłyszał:

– Daj indeks, jestem Wojtyła – i Ksiądz Profesor wpisał oniemiałemu z przerażenia koledze 4+, z uwagą, by jednak w przyszłym semestrze zaczął uczęszczać na wykłady, by samemu wyrobić sobie sąd o wykładowcy. Tym pozornie małym wydarzeniem, o którym dowiedzieliśmy się natychmiast, zyskał taką sympatię, że bariera iluzorycznego strachu została pokonana na zawsze…

 

Komu lektykę

Papież głośno rozmyśla przy licznych współpracownikach:

– Co ja zrobię z tymi sedia gestatoria (lektykami papieskimi)? Kurzą się, miejsce zajmują. Paweł VI sprzedał tiarę i pieniądze rozdał ubogim, ale komu ja to sprzedam? Wiem… (i tu pada nazwisko jednego z polskich biskupów).

 

Siostrzyczka Tomciu Paluszka

W czasie jednej z ceremonii na Placu świętego Piotra Papież, przechodząc wzdłuż barier, zauważa małą dziewczynkę, zagubioną w tłumie, ludzie podają mu ją ponad barierą, a on bierze ją za rękę i wędrują we dwoje po wyłożonej czerwonym suknem drodze do tronu. I tu nagle wkraczamy w bajkę: kolumnada Barniniego staje się lasem o pniach bez gałęzi. Ojciec Święty w obszernych szatach, z mitrą błyszczącą w słońcu, staje się jakiś królem z legendy, a dziewczynka – siostrzyczką Tomcia Paluszka. Doszedłszy do tronu, legendarny król podnosi dziecko w górę tak, żeby zewsząd można je było zobaczyć i przybiegający z głębi placu rodzice odbierają je z papieskich rąk.

 

Tylko nie mówicie Papieżowi!

Kiedy Papież przebaczył swojemu zamachowcy – Alemu Agcy – do Andre Frossarda zgłosił się pewien Polak, twierdząc, że wie na pewno, “jacy ludzie włożyli broń w rękę Turka”. Frossard rzucił z pośpiechem: “Niech Pan tylko tego nie mówi Ojcu Świętemu! Jeszcze każe nam się za nich modlić!”.

 

Biskup i góral

W czasie jednej z wędrówek po górach biskup Karol Wojtyła spotkał górala, który – widząc wędrowca utrudzonego i zakurzonego – zapytał go, kim jest.

– Biskupem! – odpowiedział zziajany Karol

– Jak wyście som biskupem, to jo jestem papieżem! – wzruszył ramionami góral.

 

Najprzystojniejszy kardynał

Kiedyś, podczas wizytacji jednej z podhalańskich parafii przejęta z wrażenia gaździna pomyliła przygotowany tekst powitania kardynała Karola Wojtyły i zamiast zatytułować go “najdostojniejszym”, powiedziała “Witojcie nom najpsystojniejsy księze kardynale”. On zaś spojrzał na nią z filuternym błyskiem w oku i odparł: “No, coś w tym jest”.

 

A co, nie wolno mi?

Kiedy po Krakowie rozeszła się wieść, że 29 maja 1967 roku arcybiskup Karol Wojtyła został kardynałem, ojciec Leon Knabit, benedyktyn z Tyńca, znany obecnie z prowadzenia programów telewizyjnych, pogratulował nominowanemu w typowy dla księży sposób: ukląkł na jedno kolano i pocałował go w rękę. Ku zaskoczeniu ojca Leona świeżo upieczony kardynał zrobił dokładnie to samo.

“Proszę Księdza Kardynała!” – zawołał zmieszany i zażenowany benedyktyn.

“A co, nie wolno mi?” – odparł z figlarnym uśmiechem przyszły papież.

 

Wierszyki na różne okazje

Podczas wypraw turystycznych ze studentami ks. Karol Wojtyła, zwany “Wujkiem”, często układał wierszyki i piosenki do różnych sytuacji. W 1957 roku w Bieszczadach recytował taki oto dwuwiersz:

“Rano mnie chwalą, wieczorem mnie ganią

i jak tu można wierzyć tym… paniom”.

W 1952 roku swojej podopiecznej, świeżo upieczonej nauczycielce, podarował notes z dedykacją:

“W tym notesie nie pisz dwójek,

o to prosi Cię dziś Wujek!”.

W 1955 roku, podczas spływu kajakowego na Drawie, cała grupa, potwornie zmęczona, dotarła na biwak o zmroku. Jedynie “Wujek” nie tracił rezonu i całą sytuację spuentował rymowanką:

“Za te całodzienne harce,

Zmówię brewiarz przy latarce”.

Wierszyki do różnych sytuacji układał również będąc biskupem i kardynałem. Kiedy wyjeżdżając na narty do Zakopanego zatrzymał się w klasztorze urszulanek na Jaszczurówce, “dokuczał” jednej z sióstr, o imieniu Alfonsa, ułożonym przez siebie wierszykiem: “Siostra Alfonsa na mnie się dąsa”.

 

Nie ma chrztu bez wody

15 maja 1977 roku, po wielu trudnościach i po długoletnich oczekiwaniach na pozwolenie budowy kościoła, odbył się wreszcie długo oczekiwana konsekracja świątyni w Nowej Hucie-Bieńczycach. Na uroczystościach w mieście, gdzie według założeń władz komunistycznych nie miało być miejsca dla Boga, przybyło kilkadziesiąt tysięcy osób. Stali oni cierpliwie kilka godzin mino nieustannie padającego ulewnego deszczu. Kardynał Karol Wojtyła dodawał im ducha słowami: “Konsekracja to jakby chrzest, a gdzie jest chrzest, tam musi być i woda”.

 

Czy jest tu biskup?

W 1960 roku, wracając po Bieszczadach, grupa “Wujka” wsiadła do pociągu do Krakowa w Sanoku. Nagle do przedziału wtargnął konduktor i zakrzyknął: “Czy jest tu Biskup?”. Wszyscy zaniemówili, nie widząc o co chodzi. Widząc zdziwione miny, konduktor wyjaśnił: “Uczeń Biskup z Rybnika”. Pierwszy ocknął się ks. Wojtyła, który był już wówczas biskupem i odpowiedział: “Nie, nie ma go tutaj”. Okazało się, że konduktor znalazł legitymację niefortunnego Biskupa i szukał go, by mu ją oddać.

 

Papież to nie mistrz olimpijski

Pracownicy Watykanu nie mogli pogodzić się z tym, że nowy papież nie chce korzystać z lektyki papieskiej, zwanej sedia gestatoria.

“Bez sedia gestatoria Ojciec Święty nie będzie widziany, może więc jakiś podest?” – nie dawali za wygraną “watykańczycy”.

“Na podest nie wejdę, nie jestem mistrzem olimpijskim!” – oznajmił stanowczo Jan Paweł II.

 

Górale obronią

Nazajutrz po uroczystości inauguracji pontyfikatu, 23 października 1978 roku, papież spotkał się w Auli Pawła VI ze swoimi rodakami licznie przybyłymi do Rzymu. Dostrzegłszy górali w pięknych, tradycyjnych strojach, podszedł do nich i powiedział: – “No, jacyż to z was są górale, co ciupagi macie, a swojego metropolitę toście wypuścili z Krakowa?”. Na to Staszek Trzebunia odpowiedział: “Przecież jakby się tu wom jaka krzywda działa, to my przyjdziemy i was bydziemy bronić!”.

“I śmiech niekiedy może być nauką, kiedy się z przywar nie z ludzi natrząsa”.

Biskup Ignacy Krasicki

PS. Po zniknięciu parodii Gustawa Holoubka życzę długiego życia Stanisławowi Soyce i Grzegorzowi Turnauowi. Nie chcę, by tak dobre i inteligentne rzeczy jak ich parodie w wykonaniu Macieja Stuhra

Print Friendly, PDF & Email

Author: Małgorzata Karolina Piekarska

Z wykształcenia: historyczka sztuki, scenarzystka i bibliotekarka. Z zawodu: pisarka, dziennikarka i muzealniczka. Z pasji: blogerka, varsavianistka i genealożka. Miłośniczka: książek, filmów, gier planszowych, kart do gry, jamników i miodu...