Noc rui

Spread the love

Dziś słodkie kotki, o których ostatnio pisałam, wróciły do domu i swojej pani. Przyznam, że ostatnie trzy tygodnie były dla mnie – miłośniczki zwierząt – niezwykle pouczające. A wszystko przez Jutrzenkę.

Kolejny etap wchodzenia na głowę. Przynajmniej wiem kto żre i sra do kuwety. #koty #kotyrosyjskie
Wtorek. Przyszedł do łóżeczka. Jutrzenka jeszcze nie wyściubiła nosa z kryjówki.

Ale zacznijmy od początku. Wtorek z kryjówki wyszedł po dwóch dniach. Jutrzenka dopiero po pięciu. Właściwie od początku, gdy wyszła zaczęła pokazywać, kto tu rządzi. Ona. Królowa! Głaskać trzeba tylko ją. Rozłożyła przed nami cały wachlarz kocich zachowań. Włażenie na głowę, kolana, kładzenie się na piersi i zasłanianie telewizora, kładzenie na klawiaturze i uniemożliwianie pisania – wszystko to znamy. Nie przejmowaliśmy się tym. Byliśmy szczęśliwi, że wiemy już, że koty są na pewno dwa, a tym samym wiemy już, kto żre, kto robi kupy itd. Aż…

Kotki dwa :) #kotyrosyjskie #kot #koty #dom
Kotki dwa 🙂

Teraz jednak czas na dygresję. Jutrzenka i Wtorek są rodzeństwem. Wtorek wykastrowany, a Jutrzenka po specjalnym zastrzyku. Myślę jednak, że albo był to zastrzyk słaby i nie zadziałał, albo hormony męskie Ulubionego to wszystko sprawiły. Co dokładnie? Jeszcze jedna dygresja. Ulubiony i zwierzęta. Do mnie zwierzęta się garną. Mam na swoim koncie „zakochaną” w sobie krowę, która wyła ilekroć się oddalałam, a z miłości do mnie zlizała mi z nóg skarpetki. Mam też i kilka innych „podbojów miłosnych” w postaci kozła, dwóch prosiaków i innych zwierząt z gatunku trzody chlewnej. Jednak nikt ze znanych mi osób nie wyzwala w zwierzętach takich emocji, jak Ulubiony. Dziki kot kolegi, który nikomu nigdy nie dał się pogłaskać do Ulubionego przyszedł i wlazł mu na kolana, a potem zejść nie chciał szokując właściciela. Pies znajomych się w nim tak zakochał, że zrozpaczony wył, gdy się żegnaliśmy i tylko potem zza płotu dobiegało nas wycie, które jego właściciele słyszeli pierwszy raz w życiu. Takie przykłady mogłabym mnożyć. Nie wiem, co te zwierzęta w nim widzą, ale nawet te obce z ulicy przychodzą do Ulubionego na każde zawołanie. Z Jutrzenką było podobnie.

Oglądamy Colombo #koty #dom #kot #kotyrosyjskie #columbo
Oglądamy Columbo. Wtorek u mnie na kolanach.

Po tygodniu Ulubiony był tylko jej. Biedny Wtorek musiał zostać „mój”, bo inaczej nikt by go nie głaskał. Każda próba pogłaskania go przez Ulubionego spotykała się z dezaprobatą zazdrosnej Jutrzenki. Dwa dni temu miało zaś miejsce apogeum zazdrości. Jutrzenka dostała szału. Nie umiem opisać odgłosów, które z siebie wydawała i zapewne z trudem przyjdzie mi opisać wszystkie jej prężenia się, podstawiania Ulubionemu pod nos tyłka, wystawianie brzucha, cycków, etc. Ale przysięgam, że bardziej wyuzdane pozy znają chyba tylko spece z branży pornograficznej. Ważne jest, że te kocie żeńskie genitalia oglądałam nie ja, a Ulubiony, któremu ilekroć położył się na kanapie czy w łóżku, kotka prezentowała je z dziwną lubością, podstawiając przy tym pod sam nos. Do tego doszła potworna wręcz zazdrość o Wtorka. Tego jeszcze nie widziałam, jak wiele lat żyję! Nie pozwalała się mu zbliżać do Ulubionego na odległość nawet kilku metrów. Odpędzała nie tylko prychaniem. Zresztą… Czy było to prychanie? Nieodpowiednie słowo! To był przedłużający się syk jak u węża. Właściwie ostatnie cztery dni koty spędziły na: Wtorek – czajeniu się w kierunku Ulubionego, a potem unikaniu go, z obawy przed podrapaniem i pogryzieniem, potem na siedzeniu ze mną w zamkniętym gabinecie z obawy przed kolejnym atakiem zazdrosnej siostry, a Jutrzenka na przepędzaniu Wtorka z szybkością Concorde’a, a gdy był ze mną w gabinecie na wyzywaniu go po kociemu przez zamknięte drzwi. Przedostatnia noc była najgorsza. Gardłowy śpiew Jutrzenki dobiegał spod naszego łóżka. Próby przepędzenia jej stamtąd spełzły na niczym. Próby ucieszenia też. Kocica najzwyczajniej w świecie pilnowała Ulubionego i na cały regulator przez wiele godzin (z krótkimi przerwami) darła ryja i nie zamierzała przestać. Darła się chyba tylko po to, by Wtorek nie wszedł do sypialni. On, biedaczek, nawet próbował… skradał się na paluszkach, by położyć w nogach łóżka, ale daremnie… za każdym razem, ilekroć tylko przekraczał próg pokoju, spod łóżka rozlegał się przerażający syk, zdolny obudzić nawet umarłego. Zrezygnowaliśmy z próby zamykania Jutrzenki w innym pokoju, bo jednak chodziło o to, by miała dostęp do kuwety i żarcia. Poza tym uznaliśmy, że za moment się z nią rozstaniemy. I nie ma co stresować kocicy. Wtorek i tak sobie w końcu poradził. Otworzył drzwi od pokoju Panicza Syna, a z braku onego, zrobił sobie tunelik w jego kołdrze i tam spał w osamotnieniu.

Aaa kotki dwa całe szare obydwa #koty  #kotyrosyjskie #wtorek #jutrzenka
Aaa kotki dwa całe szare obydwa. Jeszcze przed Nocą Rui.

Dziś pierwsza noc bez kocich gości. Trochę smutno, ale przecież koty nie były nasze i od początku wiedzieliśmy, że wrócą do swojej pani. Przyznam jednak, że tę noc, gdy kocia ruja w alkowie nie dawała nam zasnąć, będę wspominać dość długo. Żeby nagle ni z gruchy ni z pietruchy kocica po zastrzyku dała taki koncert? Jednak to prawda, że natury nie da się oszukać. No i stwierdzam, że Noc Walpurgii – to chyba coś takiego jak ta Noc Rui. Tylko Noc Rui przypada najwyraźniej dwa miesiące wcześniej.

Author: Małgorzata Karolina Piekarska

Z wykształcenia: historyczka sztuki, scenarzystka i bibliotekarka. Z zawodu: pisarka, dziennikarka i muzealniczka. Z pasji: blogerka, varsavianistka i genealożka. Miłośniczka: książek, filmów, gier planszowych, kart do gry, jamników i miodu...