Czy GPS ma zawsze rację?
Zastanawiam się nad tym, bo wczoraj późnym wieczorem wybrałam się z synem na Zlot Nienackofanów do Jerzwałdu. Choć zamówiłam nocleg w ośrodku TVP w Tłokowisku to jako punkt docelowy podałam Jerzwałd – ustalenie położenia GPS domu Zbigniewa Nienackiego wyznaczone przez moje czarodziejskie pudełko jeszcze w zeszłym roku. I co? Jechało się super. Dopóki o 2 w nocy sprzęt nie nakazał mi skręcić w lewo w jakąś drogę, która po pewnym czasie straciła asfalt. Wylądowałam w lesie pełnym wertepów. Raz drogę przecięła mi sarna, a dwa razy zające. Do Jerzwałdu dojechałam, ale… przez Klonowy Dwór, Girgajny i Zalewo. Czemu GPS nie kazał skręcić w Miłomłynie, by jechać przez Boreczno (gdzie „złota rękawica”!)? Czemu nie wytyczył trasy przez Iławę? Gdybym jechała w dzień pewnie korygowałabym te „dupne” wskazania, a tak zdałam się na żeński głos mówiący mi do ucha: „trzysta metrów skręć w prawo”. W sumie dojechałam, ale ta droga przez Klonowy Dwór i Girgajny to jednak nocny horror. Cholerny GPS. Wydaje mu się, że zjadł wszystkie rozumy.
PS. Na zlocie robię za panią Książyc. Zajechałam w okolice Iławy i Boreczna (zupełnie jak ona). Jestem tu z Psychologiem, czyli z synem (też zupełnie jak ona). No jeszcze nam się przyplątał Sebastian, czyli nasz posiwiały na mordzie jamnik Zrazik. Ale to już inna książka o Panu Samochodziku.