Znalezione po latach…

Spread the love

To będzie (prawdopodobnie, być może, ale raczej na pewno, choć wszystko jest możliwe…) ostatni wpis na temat Siostry Jany, ale muszę. Po prostu muszę jeszcze to napisać. Znalazłam Jej list od mnie. Był w tej kopercie z listami Ojca, a to znak, że nigdy do mnie nie dotarł. Trochę kamień mi spadł z serca, ale… tylko trochę. Teraz wiele pytań zostało bez odpowiedzi. Dlaczego Ojciec nie dał mi tego listu? Dlaczego nie dał mi od niej Świętego Obrazka z podpisem „dla wnuczki”? (Oczywiście ona sama osobiście dała mi inne, ale to jednak inne obrazki!) Dziś nie mam już, kogo o to wszystko spytać. Pocieszam się myślą, że być może stało się tak dlatego, że jej list do mnie, jest na odwrotnej stronie listu do Ojca. A może nie dał mi go, bo wstydził się tego, co Ona o Nim napisała? I tak pozostaję z wielką niewiadomą i… listami, na które nie mogę już odpisać, bo nadawca nie żyje. Strasznie przykra sprawa.

A co do mnie napisała Siostra Jana stryjeczno-cioteczna babka?

Tak się ułożyło nasze życie że dopiero teraz od tatusia dowiedziałam się, że studiujesz i interesuje cię dziedzina duchowa. I mnie interesowały te same zagadnienia i myślę, że przy osobistych spotkaniach złączą nas węzłem przyjaźni i miłości. Z wielką czcią myślę o twoim Ojcu tj. cichy ukryty dla oka ludzkiego wielki człowiek bohater. Bardzo wiele bym Ci chciała powiedzieć o tym co było ze mną kiedy byłam w Twoich latach usłyszeć od Ciebie o Tobie. Myślę, że bardzo się zrozumiemy i pokochamy. Jak przyjadę do Warszawy to może porozmawiamy telefonicznie albo osobiście na Piwnej.
Zanim jednak nastąpi spotkanie proszę napisz kilka prostych słów.
Codzień rano i wieczorem pamiętam o Tobie nieznanej młodej dziewczynie a mojej wnuczce. I modlę się zawsze za ciebie, zawsze twoja kochająca babunia
Czekam na szybki odpis.
Przepraszam za błędy ale nie widzę tego co piszę.

Babka napisała: „nieznane młodej”. A przecież widziałyśmy się kilka razy. Fakt. W sumie to ja ją widziałam. Ona mnie jedynie dotykała. Miałam dwanaście lat i byłam tym przerażona. Pewnie milczałam. Potem było już inaczej, ale to było już potem… Zapewne po tym liście. Przecież i byłam u niej kilka razy, jako dorosły człowiek. No i kilka razy rozmawiałyśmy przez telefon. Pamiętam, że mama była oburzona, ze zakonnica do mnie dzwoni, a tu odbiera mój chłopak! Taki skandal! Siostrę Janę to jednak nie gorszyło. Być może dlatego, że mojego chłopaka Ojciec był… teologiem i księdzem innego wyznania? Była w końcu osobą o bardzo szerokich horyzontach i niezwykle otwartą na świat.

Obrazek obok wręczyła mi osobiście.

A wszystkie listy Siostry Jany zapewne któregoś dnia trafią na stronę genealogiczną, ale to jeszcze, jeszcze…

Natomiast moment, w którym wezmę się za skanowanie listów mojego Ojca (a jest tego kilkanaście pudeł, bo ojciec każdego listu robił kopię) zaowocuje być może jakąś publikacją, bo to będzie na pewno kawałek nie tylko historii mojej rodziny, ale kawałek historii Polski. W zachowanym we wspomnianej przeze mnie kopercie z listami Siostry Jany zachował się też list Ojca do niej. A w nim? opis, jak długo był bez samochodu po wypadku, opis spotkań z kolegami mojego stryja, którzy w przeciwieństwie do niego samego przeżyli Powstanie warszawskie, opis moich zmagań z dostaniem się na studia… Ludzie w bardzo niefrasobliwy sposób wyrzucają do śmieci stare listy, a to najprostsze dokumenty życia społecznego. Być może ostatnie przed erą krzemu, w której wszystko zniknie wraz z upadkiem zasilania. I to moje pisanie bloga też wtedy szlag trafi. A co zostanie? Oto jest pytanie. Co po mnie i po nas wszystkich znajdą po latach nasi potomkowie? Zapewne klawisz „Q”, bo ten na każdej klawiaturze jest najmniej używany…

A poniżej… obrazek od niej, który trafił w moje ręce dopiero teraz.

Author: Małgorzata Karolina Piekarska

Z wykształcenia: historyczka sztuki, scenarzystka i bibliotekarka. Z zawodu: pisarka, dziennikarka i muzealniczka. Z pasji: blogerka, varsavianistka i genealożka. Miłośniczka: książek, filmów, gier planszowych, kart do gry, jamników i miodu...