Niemal od początku wybuchu na świecie epidemii koronawirusa COVID-19 codziennie otwieram stronę z mapą zasięgu epidemii. Jest ona przygotowywana przez Uniwersytet Johnsa Hopkinsa w USA. Co jakiś czas robiłam screeny tej mapy. Od tygodnia robię je codziennie. Rano, po śniadaniu przygotowuję dwa screeny. Pierwszy z danymi światowymi, drugi z danymi polskimi.
Dane są podawane na podstawie informacji Światowej Organizacji Zdrowia oraz danych z ministerstw zdrowia poszczególnych krajów.
Mapa Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa uchodzi za najbardziej wiarygodną mapę pokazującą skalę epidemii.
Chcę pokazać dwa ostatnie screeny dotyczące Polski. Pierwszy pochodzi z wczoraj (24 marca 2020). Drugi z dzisiaj (25 marca 2020). Chciałabym zrozumieć. Gdzie podziało się 12 osób, które wczoraj były odnotowane jako te, które wyzdrowiały?
Zadałam na Twitterze pytanie Ministrowi Zdrowia, ale pozostało bez odpowiedzi.
Przyznam, że nie chcę sama snuć żadnych dywagacji. Nie jestem ani lekarzem ani wirusologiem. Jestem tylko dziennikarką, która od przeszło 20 lat codziennie robi prasówkę. Ocenę tego, co pokazałam zostawiam innym.