Na plotki trzeba mieć czas

Spread the love

Z plotką jest tak, że ludzie dzielą się na takich, którzy przyznają się do plotkowania i takich, którzy zapierają się, że tego nie robią. Plotkują zaś wszyscy. Generalnie boję się ludzi, którzy twierdzą, że nigdy nie plotkują, bo z plotką jak z płaczem i śmiechem. Zapanować trudno. Często usłyszymy coś i po prostu naturalne jest, że chcemy się tym czymś podzielić z innymi. Ważne, by powtarzanie tych informacji nikomu nie szkodziło.

Są jednak plotki prawdziwe i nieprawdziwe. Tych drugich boję się równie mocno jak ludzi uważających się za nieplotkujących. Tak się bowiem dziwnie składa, że wielokrotnie zauważałam, że najchętniej fałszywe plotki, które swoją fałszywą treścią mogą zrobić mnóstwo złego, rozpowiadają ci, którzy twierdzą, że w ogóle nie zajmują się plotkowaniem. Mam taki zwyczaj, że gdy słyszę o kimś coś dziwnego to pytam go o to. Zwłaszcza, gdy brzmi to dość prawdopodobnie albo… nieprawdopodobnie, ale ktoś wmawia mi, że jest prawdą. Pytałam więc w swoim czasie pewną koleżankę, czy jest protegowaną iksińskiej, a pewnego znajomego czy jest bratem jednego polityka. Ona protegowaną nie była, on okazał się być bratem. Są jednak plotki, których sprawdzać nie muszę. Wiem jaka jest prawda. To te, które dotyczą bliskich mi osób.

Jakiś czas temu o jednej z moich przyjaciółek rozpuszczono plotką, że jest lesbijką, bo prowadza się z Iksińską, a w ogóle to jej małżeństwo istnieje na papierze, mąż popełniał samobójstwo, ona zaś się rozwodzi i tak dalej… A w tym „dalej” więcej było plugastw niż można sobie wyobrazić. Co gorsza prawdy w plotce nie było za grosz. Dlatego, gdy tylko usłyszałam te bzdury powiedziałam powtarzającej mi je osobie, że to nieprawda. Przyjaciółce nawet plotki nie powtórzyłam, bo uznałam, że to same obrzydlistwa. Poza tym naiwnie myślałam, że sprawę ucięłam w zarodku. A gdzie tam! Pół roku później plotki dotarły i do ich bohaterki. Była w szoku. Krótko potem spytałam więc jednego z kolegów czemu słysząc o niej te bzdury nie zaprzeczył, a on mi na to odpowiedział:

– Bo ja myślałem, że to wszystko prawda.
– Ale dlaczego tak myślałeś?
– Wszystko na to wskazywało. One chodziły wszędzie razem…
– Ale one są sąsiadkami – zauważyłam.
– A skąd ja mam to wiedzieć?
– A co? Miała sobie na czole to napisać? Ta obok to sąsiadka? A ty jak gdzieś idziesz z kumplem to gejem jesteś?

Kolega jeszcze zwrócił mi wtedy uwagę na to, że rzadko kiedy kto widuje moją przyjaciółkę z mężem, co sprawiło, że z kolei ja spytałam go, kiedy ktoś jego ostatnio widział z żoną. No i nastała cisza.

Pomijając fakt, że ani lesbijstwo, ani rozwody nie są rzeczami niezgodnymi z prawem to ciekawe dla mnie było to, że te wyssane z palca bzdury powtarzali ludzie z ochotą i robili to nawet ci, którzy znali ją przeszło 20 lat. Nikt z nich nie tylko jej nie spytał czy to prawda, ale też i nie zastanowił się jak sam by się poczuł, gdyby po 20 latach usłyszał o sobie taką rewelację. I to rozpowiadaną przez tych, o których myślał, że dobrze ją znają.

Ostatnio nie mam czasu na plotki. Mam tu na myśli rozmowy o tym co u kogo słychać itd. Pracuję niemal bez przerwy robiąc sto rzeczy na raz, śpiąc przeważnie po 4 godziny na dobę, więc gdy trafia się okazja pospać dłużej wybieram to ostatnie kosztem towarzyskich spotkań czy telefonicznych rozmów. Nawet w różnych ważnych sprawach nie zawsze mam czas się spotkać. A większość problemów załatwiam SMS’ami lub e-mailami. Ostatnio, by móc spotkać się w ważnej dla kogoś sprawie, zaprosiłam rozmówczynię do siebie. Pani przyjechała, rzeczy które miałyśmy do omówienia omówiłyśmy, a pod koniec wizyty pani rozglądając się po moim domu, spytała, czy nie zechciałabym wziąć udziału w spotkaniu związanym z pewnym moim hobby. Byłabym skłonna przyjść, bo rzecz ważna i warta propagowania, ale niestety podany przez nią termin zupełnie mi nie pasował. Pani ubolewała nad tym, ale mnie od razu przypomniała się znajoma, która ma takie samo hobby i zaproponowałam ją. Moja rozmówczyni nie była pewna, czy to dobra kandydatura, bo jak mówiła chciała kogoś bardziej medialnego – pisarza, aktora, piosenkarza etc., ale przekonałam ją, że owa znajoma związana z branżą filmową i pisująca w swoim czasie do branżowego pisma związanego z tym naszym hobby jest odpowiednią osobą. Poza tym „to urocza osoba”, wiem,  bo kiedyś razem pracowałyśmy – powiedziałam, czym zyskałam akceptację dla swojego pomysłu. Po wyjściu gościa zadzwoniłam do znajomej „uroczej osoby” mające podobne do mojego hobby i wyłuszczyłam propozycję. Nawet nie spytała o datę spotkania tylko z miejsca odmówiła mówiąc, że ma mnóstwo pracy, bo… „ta kurwa Pipsztycka” zawsze jej robotę zabiera, któremu to stwierdzeniu towarzyszył wylew żalu i opis haniebnych posunięć Pipsztyckiej po wielekroć określanej jako „kurwa” a czasem nawet „wredna kurwa”. Chciałam to jakoś przerwać, więc bąknęłam coś, że to trudna instytucja i tak tu się często zdarza, ale dalej było jeszcze gorzej. Rozmowy jednak nie powtórzę, bo mogłaby pomóc znajomym czytelnikom zidentyfikować „uroczą osobę”, a pisząc te słowa nie to jest moim celem. Finał rozmowy był bowiem taki, że usłyszałam, bym więcej nie dzwoniła z… plotkami!

– Ale ja nie zadzwoniłam z plotkami – zaooponowałam. – Ja zadzwoniłam, by zaproponować ci udział w spotkaniu związanym z twoim hobby.

„Uroczą osobę” zatkało, ale tylko na chwilę. Poinformowała mnie, że mam z plotkami nie dzwonić, bo ona na plotki nie ma czasu. Zupełnie jakby trwający piętnaście minut zalew informacji o „kurwie Pipsztyckiej” nie stanowił całkiem pokaźnego zbioru plotek.

A ja o tym piszę, bo przyznam publicznie, że chętnie bym z kimś poplotkowała, czyli porozmawiała o życiu, o tym co u kogo słychać, jak się sprawy mają. Teoretycznie mam słuchawkę w uchu i mogę gadać zmywając naczynia, a nawet prowadząc samochód, ale ostatnio w takich oklicznościach odbywam same ważne rozmowy, bo na te zwykłe czasu ciągle mi brak. I właśnie dlatego zazdroszczę plotkarzom. Że też mają tyle tego wolnego czasu! Ja nawet bloga zaniedbałam. A zwiędłych liści w ogrodzie nikt z domowników nie ma kiedy zagrabić, bo zarówno Ulubiony jak i Panicz Syn są bez przerwy zajęci. Od wielu tygodni marzymy, by siąść we trójkę jak rodzina i razem obejrzeć chociażby film. Ale na razie się nie zanosi, a do Bożego Narodzenia jeszcze miesiąc. 

Author: Małgorzata Karolina Piekarska

Z wykształcenia: historyczka sztuki, scenarzystka i bibliotekarka. Z zawodu: pisarka, dziennikarka i muzealniczka. Z pasji: blogerka, varsavianistka i genealożka. Miłośniczka: książek, filmów, gier planszowych, kart do gry, jamników i miodu...