Chcę uciec do lasu

Spread the love

„Wart Pac pałaca a pałac Paca” – to stare przysłowie, które dziś odniosłabym do wielu dziedzin polskiej i światowej polityki, a przede wszystkim do rządzących i opozycji. Jedno i drudzy fatalni i… siebie warci. Odniosłabym też do naszego społeczeństwa, którego poglądy często nie mają nic wspólnego ze zdrowym rozsądkiem, a więcej z sympatiami politycznymi.

Jakieś przykłady?

Proszę bardzo. W sejmie trwa protest rodziców dorosłych dzieci niepełnosprawnych. Taki sam był za rządów PO. Wtedy wspierali ich politycy ówczesnej opozycji. Dziś wspierają ci, którzy wtedy byli u władzy i nie spełnili wszystkich postulatów. Źle o protestujących mówią zwolennicy obecnego rządu. Poprzednio też tak było, tylko rząd był inny. Bo tak to jakoś jest, że każdy protest odbierany jest politycznie. Protestują znaczy nie lubią władzy, a jak nie lubią władzy to jej zwolennicy odsądzą ich od czci i wiary. I za każdym razem odsądzający są inni, bo gdy władza się zmienia to zmieniają się zwolennicy i przeciwnicy. Samo istnienie protestu teraz jasno pokazuje, że zarówno obecni rządzący jak i poprzedni mieli dzisiejszych protestujących w głębokim poważaniu. Teraz też mają. Wtedy nie spełniono ich postulatów. Teraz też. Wtedy zwolennicy władzy wypominali rodzicom wczasy w Chorwacji i piętnowali każdy luksus. Teraz jest podobnie. Już doczepiono się do szalika, pomalowanych na żółto paznokci, że pewnie to drogie tipsy i tak dalej. Bo w Polsce rodzic ciężko chorego dziecka ma prawo jedynie do pokutnego wora i obitych młotkiem pazurów z grzybicą. Matka nie ma prawa do makijażu, ani nawet jednego wyjścia do knajpy.

A niech was wszystkich jasna cholera weźmie! Oceniacie sytuacje, w których nie jesteście i obyście nigdy nie byli! Pochylacie się nad ludźmi dla politycznego kapitału i z tego samego powodu ich potępiacie! A społeczeństwo wypowiada się, bo uważa, że ma być tak, jak chce jego ulubiona partia dalej dzieląc się na pół. Tym razem politycznie wykorzystując protestujących.

Podobnie ze sprawą Alfie Evansa. Jakże jedna i druga strona sporu łatwo ferowała wyroki. A przecież decyzja o odłączeniu była trudna dla lekarzy, zaś dla rodziców była prawdziwym dramatem! Każdy chce do końca wierzyć w cud! I ma do tego prawo! I walka do końca, ta nadzieja, która umiera ostatnia są często tą jedyną nitką trzymającą walczących przy życiu. Oczywiście jest też w tym sprawa tzw. uporczywej terapii, czy mamy prawo kogoś na nią skazywać? Dziecko zmarło. Ucieszyli się ci, którzy twierdzili, że i tak umrze, bo o to uzyskali dowód, że trzeba było odłączyć. Zmartwili ci, którzy byli za dalszym podtrzymywaniem funkcji życiowych. Z czytanych przeze mnie głosów w dyspucie wynikało, że jedni są zwolennikami aborcji drudzy nie. Teraz zmieszano to też z dysputami o karze śmierci.

Jak to się dziwnie plecie, że najwięcej do powiedzenia mają ci, których problemy są zupełnie inne? Burzą się, kłócą, odsądzają od czci i wiary, a tymczasem… jak napisała w swoim czasie Szymborska w wierszu „Minuta ciszy po Ludwice Wawrzyńskiej” – „Tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono”. Nikt z nas nie wie co by zrobił, gdyby jego te sprawy dotyczyły. Gdyby był w ciąży z gwałtu, gdyby musiał urodzić chore dziecko, gdyby miał niepełnosprawne, dorosłe, niesamodzielne albo gdyby jego dziecko było Alfiem Evansem z postępującą degradacją mózgu…

Dlatego, widząc tę burzę w sieci, te wyzwiska, te oskarżenia, którymi obrzucają się wszyscy mam, ochotę uciec do lasu. Nie patrzeć na was najmądrzejsi na świecie. Bo wiadomo jedno: tyle o sobie wiemy, ile nas sprawdzono. Oby tak straszny sprawdzian z życia nie był udziałem nikogo z was. Bo dopiero wszyscy byście się zdziwili. Dopiero okazałoby się, że zwolennik aborcji nie skorzysta z prawa do niej, a jej przeciwnik będzie o niej marzył i szukał możliwości jej przeprowadzenia. Bo to kim jesteśmy jest weryfikowane przez czyny a nie czcze deklaracje. Wyobrażenia „co by było, gdyby” zostawmy pisarzom futurystom i twórcom powieści o alternatywnych rzeczywistościach. Życie to nie literatura, choć często stanowi dla niej natchnienie.

PS Jeśli ktoś chce zrobić coś dobrego – przypominam, że to ostatnie momenty rozliczenia PIT. Można wpłacić na dorosłego Piotra z autyzmem, o którym ostatnio pisałam.

Author: Małgorzata Karolina Piekarska

Z wykształcenia: historyczka sztuki, scenarzystka i bibliotekarka. Z zawodu: pisarka, dziennikarka i muzealniczka. Z pasji: blogerka, varsavianistka i genealożka. Miłośniczka: książek, filmów, gier planszowych, kart do gry, jamników i miodu...