Zawsze zastanawiałam się, jak to jest gdy okazuje się, że jeden z domowników jest złodziejem. Dziś doznałam olśnienia. Przecież wiem! Rano okazało się, że ostatnią ofiarą jego kradzieży padło wielkie pudło herbaty tetley earl gray. Takie na 120 torebek. Ale w sumie ileż rzeczy ukradł on do tej pory! Zawsze robi to, gdy na chwile wyjdę z pokoju lub po prostu nie patrzę. Poprzednio ukradł: pączka w tłusty czwartek; kanapkę ze schabem, gdy poszłam na chwilę siusiu; resztę czekolady mlecznej z karmelem; całą tabliczkę milki z orzechami; czekoladowe monety euro; wafle torcikowe; herbatniki maślane; wystający z talerza rosołu fragment kury. Gdy ukradł tabliczkę czekolady to nawet goniłam go po mieszkaniu, bo tabliczka była zapakowana. Rzucił łup na środku korytarza i schował się pod łóżko w pokoju Maćka. Pod łóżko? Tak. Bo piszę o Zraziku. To mój pies. I powodu, dla którego ukradł herbatę nie jestem w stanie zrozumieć. W każdym razie podłoga kuchni lepi się od przeżutego i wyplutego earl greya. Czy on to popijał wodą? Kto zrozumie jamnika zrozumie świat. Ja na razie nie rozumiem. Kura okay, ale te czekolady i sucha herbata?
PS. Właśnie przed chwilą się okazało, że ze stołu w kuchni zginęła tabliczka karmelowej milki. Opakowanie po niej jest pod stołem na psim posłaniu. A ja myślałam, że mi się zdawało, gdy z kuchni dobiegało szuranie krzesłem.
PS.2. No i wpakował mi się na kolana jakby nic się nie stało.
Author: Małgorzata Karolina Piekarska
Z wykształcenia: historyczka sztuki, scenarzystka i bibliotekarka.
Z zawodu: pisarka, dziennikarka i muzealniczka.
Z pasji: blogerka, varsavianistka i genealożka.
Miłośniczka: książek, filmów, gier planszowych, kart do gry, jamników i miodu...