Renomowana firma nie odesłała mi jednak obiektywu w dniu, w którym zapowiadała. Na swoje „rybie oko” musiałam poczekać jeszcze 48 godzin. Powód? Kurierowi zepsuł się samochód. Interweniowałam znów kilka razy. Gdy paczka wreszcie przyszła chciałam na własne oczy przekonać się co to jest „5YR Accesories to $750 repairtech” o które była taka afera. Która to część z zestawu repairtech ma taki symbol. I… padłam trupem. Skrupulatni amerykanie na fakturze wypisali wszystkie przedmioty, które włożyli do paczki, łącznie z pewną małą i zapakowaną w kopertę karteczką. Z karteczki wynikało, że do zestawu oprócz szmatki, gruszki, pędzelka, płynów czyszczących itd. dołożono jeszcze 5 letnią gwarancję na naprawę sprzętu. Chodzi o sprzęt o wartości do… 750$. Oczywiście gwarancję mam jeśli… zarejestruję sprzęt w systemie w ciągu 10 dni od wystawienia faktury. Gdy paczka wreszcie do mnie dotarła, właśnie mijał dziesiąty dzień. Zdążyłam więc w ostatniej chwili zarejestrować obiektyw. I pomyśleć, że gdyby nie moja determinacja to zapłaciłabym cło od… bezwartościowej karteczki, a pięcioletnia gwarancja, by mi przepadła. Przeprosiny od sprzedawcy przyszły dopiero wczoraj. (Po piśmie, że nie odpowiadają za to co chcą clić służby w Polsce poprosiłam, by przysłali wyjaśnienie co to jest $750, bo grozi mi podwójne cło). Napisali list, który dotarł już po wszystkim: Przeczytałam go już tylko ja ściskając w dłoni obiektyw. „Nikon camera kit that includes a 5 yr warranty that COVERS damages to that camera in the amount of $750.00 This is not the amount that he has paid for this item, it is the amount that it covers.”
No i tak na pocieszenie (dla mnie). Co może rybie oko? Zrobić zdjęcie z odległości nawet 14 cm.