Ludzie, którzy nie mieli do czynienia z jamnikiem myślą, że to piesek pokojowy. Spokojny, łagodny i grzeczny, którego mozna wychować na najmliszego psa świata. Nic bardziej mylnego. To niesforne bydlę, które zawsze w domu rządzi. Mój Zrazik jest tego najlepszym przykładem.
Spanie:
Właściciele psów podobno dzielą się na tych, którzy śpią z psami w łóżku i tych, którzy się do tego nie przyznają. Ja nawet jakbym bardzo chciała nie wpuszczać Zrazika do łóżka to nie mam szans, by tam nie wszedł. Dlaczego? Będzie walił nosem w drzwi sypialni aż ustąpią. Syn sobie z tym poradził. Pod klamkę w swoim pokoju wstawia krzesło! Ja nic nie wstawiam, więc… zniechęconemu do walenia nosem w drzwi syna Zrazikowi – pozostaje moja sypialnia. Jak nie wejdzie to będzie śpiewał pod moimi drzwiami tak długo, aż bębenki mi pękną lub zwariuję od słuchania tych psich arii. No to wpuszczam. Wyspać się jest jednak trudno. Psia zaraza albo przygniata mi nogi, albo kładzie się na poduszce jakby to było jego łóżko! Beka mi w nos i warczy, gdy chcę go przesunąć. Przegnany w nogi odwraca się w moją stronę zadkiem i ostentacyjnie puszcza bąka. Po chwili odwraca w moim kierunku łeb, mruży na chwilę oczy i patrzy na mnie z wyższością. Jakby chciał z dumą powiedzieć: „Może i poduszka twoja, ale powietrze to ja zatrułem!”
Jedzenie:
Nie wolno psom jeść czekolady. Myśli ktoś, że mu daję? W życiu! A jednak! Potrafi wejść na stół i wyjeść ptasie mleczka z pudełka, a także tabliczkę czekolady wraz z papierem. Śmierdzące ucho wołowe przynieść do gabinetu i jeść w moich nogach, a ja zanim się zorientuję to dłuższą chwilę zastanawiam się co mi tak nagle „wali smrodem”. Jakby tego było mało, wszystko co dostaje do miski zaraz z niej wyjmuje i wnosi do salonu na dywan, bo tam je mu się znacznie wygodniej niż w kuchni. Najukochańszym pokarmem są jednak wszelkie smrody podwórkowe, których z obrzydzenia nie wymienię, ale ogólnie są one „fekalno-trupie”. Zrazik się wcale nie brzydzi. Wręcz przeciwnie! Dumny przybiega chuchać mi prosto w nos tym syfem.
Potrzeby fizjologiczne:
Teoretycznie załatwia na dworze, ale… obowiązkowo musi ochrzcić moczem zakupy wniesione do kuchni. Uwielbia też postawić klocka na środku kuchni w kilka minut po powrocie ze spaceru. (Cholerny budowniczy!) Namiętnie gwałci mi koce, poduszki itp.
Szczekanie:
Lista wrogów jest długa. Kot sąsiada czy sroka w ogródku. Jednak najbardziej znienawidzony jest pan odkurzacz. Rura pana odkurzacza jest obiektem stałych agresywnych ataków furii. Nienawistny jest też każdy na klatce schodowej (to akurat dobrze, bo dzieki temu zlodzieje nie weszli). Ostre zęby jamnika Zrazika potrafią wbić się w łydkę lub ścięgno achillesa. Lepiej więc nie dawać mu powodów do ataku. Nie wyciągać ręki. Nie ruszać się gwałtownie. Wie o tym mój ukochany papug Goguś (Panie świeć nad jego ptasią duszą), który zakończył żywot w zębach Zrazika. (Smutne oko Gogusia patrzyło na mnie wbite w kuchenną podogę). Oczywiście po wejściu gosci do domu i ucałowaniu ich przeze mnie przestaje być groźny, a staje się… patrz nastepny punkt.
Życie domu:
Jeśli ktoś mysli, że można oglądac telewizję bez Zrazika – jest w błędzie. Zrazik musi uczestniczyć w tym procederze podobnie jak w wizycie gości (wpycha sie na kolana każdemu i zmusza do głaskania), rodzinnym obiedzie, pracy itp. Potrafi wpychać się na klawiaturę laptopa! Próby ucałowania jednego domownika przez drugiego są torpedowane. Zrazik musi być całowany. Każde „cmok” wywołuje szczekanie przeradzające się w jazgot i próby rozdzielenia całujących się. Nie wolno się tulić. Tfu! Wolno! Ale obiektem tulonym ma być tylko on! Nie wolno zamykać się w żadnym pomieszczeniu. Nawet siadając na sedesie dobrze jest czynić to przy drzwiach otwartych, bo a nuż Zrazik zapragnie być głaskanym? Próba kąpieli bez znoszenia widoku spojrzenia jego czułych oczu połączona jest z ryzykiem słuchania wycia pod drzwiami łazienki…
Dlatego często się zastanawiam. Kto w domu rządzi. Ja czy pies? I kto z kim chodzi na smyczy? Ja z nim, czy on ze mną? I cóż z tego, że nie mam obroży. Nawet nie jest mi potrzebna. Tak mnie wytresował, że grzecznie trzymam smycz w ręku. On zaś mając wolne wszystkie kończyny i organy biega beztrosko. Król. Psia jego mać!