Nie wierzę politykom – śpiewał kiedyś Tomek Lipiński z grupą Tilt. Gdybym była piosenkarką, liderem rockowej grupy śpiewałabym równie buntowniczo, ale i z przekąsem, że dziś wszystkim tym politykom „dziękuję”. Za co? Za imieniny jakie mi zgotowali!
W tym roku 17 października – imieniny Małgorzaty – wypadały w ciągu tygodnia. wszyscy pracujemy zaprosiłam więc gości na piątek 19-go. Niestety był to tak zwany weekend wyborczy. I to wybory zdominowały moje imieniny.
Zaczęło się od oglądania przemówienia premiera. Od nieśmiałych komentarzy. Oczywiście w trakcie pite było wino, wódeczka, drinki i tak dalej, a to podgrzewało atmosferę. Z czasem komentarze zaczynały się robić coraz ostrzejsze. Wreszcie goście zaczęli otwarcie ujawniać swoje poglądy. W większości kibicowali dwóm ścierającym się partiom prawicowym. Po kilku kwadransach zwolennicy jednej z partii zaczęli gadać na drugich. Moi jedni przyjaciele jeszcze ze szkoły do innej mojej przyjaciółki wygadywali, że jeśli nie jest zwolenniczką tego ugrupowania co oni to jest… komunistką. Ta w ryk!
– Co wy wygadujecie! Nigdy nie głosowałam za komuną! Za komuny mój dziadek siedział dwa lata w pierdlu!
– Eeee! Dwa lata o krótko! – zauważył mój kumpel.
– Tak?! To posiedź sobie dwa lata!
Dalszego ciągu tej rozmowy nie słyszałam, bo zawołano nie do kuchni. Tu kłóciło się małżeństwo moich przyjaciół. On zagłosuje inaczej niż ona. Bo on jest mądry, ona tępa. I chyba się z nią rozwiedzie, bo już jej nie szanuje. Nieważne, że mają dziecko. Jest głupia, jej poglądy są głupie i szkodliwe. A jego jedyne słuszne.
Wszelkie z mojej strony próby łagodzenia sporów, że demokracja polega na tym, że każdy ma prawo do swoich poglądów, a dorosłość, a ponadto przyjaźń i miłość, która od tylu lat nas łączy powinna sprawić, że zaakceptujemy poglądy innych, nawet jeśli są sprzeczne z naszymi, spełzły na niczym. Wszystko grochem o ścianę. W zamieszaniu pierwszy raz doszło do damsko-męskich bójek z powodów politycznych, kopniaków, wyzwisk, a nawet wyrywania sobie włosów! Nikt nie tańczył. Kłócili się prawie wszyscy. A jeden z gości chwiejąc się na nogach pokazał przeciwnikom politycznym genitalia.
Przysięgam, że moi przyjaciele to wykształceni ludzie. To tak zwana elita intelektualna kraju. A jednak! Kampania wyborcza sprawiła, że i z nich wyszło bydło.
Dlatego „dziękuję” polskim politykom za podział jakiego dokonali w społeczeństwie. „Dziękuję” im za to, że gdy w dniu wyborów media podały informację o wypadku, w którym zginęło pięć osób – koleżanka powiedziała, że ma wielką nadzieję, że byli wyborcami partii, której życzy klęski. Nie chcę, by z polskiej inteligencji wychodziło bydło. I nie ważne, że na moich imieninach w tym zbydlęceniu pomogło wino i piwo, bo akurat w tym roku po imprezie została mi taka bateria alkoholu, że z powodzeniem mogę sklep monopolowy otworzyć. Goście jakoś mniej wypili. Bo w pewnym momencie zamiast pić wzięli się za głowy. No i nikt nie tańczył, dlatego też nikt nie robił za didżeja. Zupełnie jakby w nas wszystkich umarła radość z życia.
Nic mi po tym, że następnego dnia niektórzy zadzwonili przepraszać. Bo inni z kolei nie zadzwonili i nie odebrali ode mnie telefonu. Po latach przyjaźni z powodu różnicy poglądów nie chcą ze mną i niektórymi moimi znajomymi mieć do czynienia. To jakiś koszmar. Czy kiedyś się skończy?
Nigdy nie piszę o polityce. Oczywiście to nie znaczy, że się nią nie interesuję. Po prostu nie chciałam i nie chcę być dziennikarzem politycznym. Nie chcę upubliczniać swoich poglądów, politycznych sympatii i antypatii. Chcę pisać dla wszystkich. Ale nigdy społeczeństwo nie było tak podzielone jak przez ostatnie miesiące. A ja z powodu tego podziału po raz pierwszy przeżyłam naprawdę poważny szok.