Inne nie znaczy gorsze, czyli na koniec Dnia Kobiet słówko o równości

Spread the love

Zawsze wolałam Dzień Kobiet od Walentynek. Powód prosty: Walentynki są dla zakochanych, a Dzień Kobiet dla wszystkich kobiet. I dla małych dziewczynek i starych matron, nawet tych rodem z wierszyka Boya o Matronie Krakowskiej.

Od kilku dni w sieci wrze. Nie tylko za sprawą polskiego polityka unijnego, który obraził wszystkie kobiety, bo umówmy się, że zrobił to dla rozgłosu, aczkolwiek chyba nie przewidział skutków. Glosy popierające jego postawę pojawiły się tylko w naszym kraju. Uważam to zresztą za ciekawe. Jak polscy mężczyźni nisko cenią kobiety. Mam kilku kolegów, którzy wielokrotnie przekonywali mnie, że kobiety są głupsze, bo mniej wśród nich jest fizyczek czy matematyczek. Co ciekawe nikogo z nich matematyki nie uczył w żadnej ze szkół mężczyzna. Taki drobny szczegół, na który im zwróciłam uwagę, a oni odbili piłeczkę, że na uczelniach mężczyzn jest więcej. Naprawdę? Dwie moje bliskie koleżanki są profesorami SGH. Nie jest nim żaden z bliskich kolegów.

Nie jestem feministką. A przynajmniej nie taką, która twierdzi, że kobiety są równe mężczyznom. Biologicznie bowiem nie są. Są fizycznie słabsze i mniejsze. Ale prawo nie powinno nikogo dyskredytować z tego powodu. Biologia tak skonstruowała człowieka, że jednej płci coś dała, a drugiej zabrała. Na przykład mężczyzn obdarzyła większą siłą, ale… mniejszą odpornością na ból. Jest taki dowcip, który głosi, że gdyby mężczyźni mieli menstruację toby brali zwolnienie na cały czas jej trwania, a gdyby rodzili to przechodziliby na rentę. Coś w tym jest. Nie widziałam kobiet mdlejących przy pobieraniu krwi, ale widziałam w takiej sytuacji wielu mężczyzn i to często takich ponad stukilogramowych osiłków. Miałam kiedyś znajomego, który najmniejsze skaleczenie oklejał plasterkiem i kładł się przed telewizorem jako rekonwalescent, zaglądając co chwilę pod plaster z niepokojem czy nie rozwija się zakażenie. Mam też kilku kolegów z fobią dentystyczną tak straszną, że to co mają w gębie dawno przestało przypominać szczękę, a zamieniło się w stary i dziurawy płot Baby Jagi. Nie mam zaś żadnej koleżanki, która bałaby się stomatologa.

Kobiety są bardziej empatyczne, bardziej zapobiegliwe. Pewnie dlatego wśród bezdomnych przeważają mężczyźni, zaś bezdomne kobiety to margines, który zazwyczaj wiąże się z nadużywaniem przez nie alkoholu lub chorobami psychicznymi.

Mimo jednak tych oczywistych różnic między kobietami a mężczyznami obie płcie powinny być równo traktowane. Kobieta jest dopełnieniem mężczyzny, tak jak on jest dopełnieniem kobiety. I wszelkie próby wmówienia, że któraś z płci jest lepsza lub ważniejsza od drugiej są po prostu społecznie szkodliwe. Konstytucja bowiem głosi równość wobec prawa wszystkich obywateli be względu na płeć. Niestety w Polsce to tylko słowa na papierze. Nadal trwa grzebanie w naszych ciałach. Nadal trwa układanie nam życia pod dyktando mężczyzn.

Wiele lat temu, tu na blogu, pisałam, że to już John Lennon śpiewał, że kobieta jest Murzynem świata. Dziś jest też jego Żydem i Cyganem. Rasizm jest. To z czym spotykają się kobiety jest właśnie rodzajem rasizmu, choć nosi nazwę mizoginizm. Kobieta jest traktowana, jak ktoś gorszy i głupszy. I to niemal na każdym kroku. Kobieta ma swoją wartość tylko wtedy, gdy stoją przy niej spodnie. Bywały w moim życiu momenty, kiedy tych spodni przy mnie nie było. Pamiętam, jak traktowali mnie wtedy hydraulik, elektryk czy gazownik, którzy dowiadując się, że jestem „bez przydziału” zawyżali swe usługi, naciągając jak tylko się da, a także wymuszając naprawy, które dość szybko okazywały się zbędne. Ale cóż… przed nimi stałam ja, czyli baba, a baba jak wiadomo jest głupia, więc można ją naciągać. Widzę, jak zmienił się stosunek tych samych panów do mnie od kiedy jest ze mną Ulubiony. Naprawdę niebo a ziemia. Ja się nie zmieniłam. Może się zestarzałam, ale nadal jestem tą samą osobą. Jednak fakt, że zmienił się mój stan cywilny sprawił, że ci, którzy mnie lekceważyli teraz tego nie robią.

Jako dziennikarka wiele razy zauważałam, że gdy przyjeżdżałam gdzieś z kamerą moi rozmówcy kierowali swoje słowa bardziej do moich kolegów (operatora kamery czy dźwiękowca) niż do mnie, choć to ja „przewodziłam” temu małemu stadu w postaci reporterskiej ekipy. Ale dla wielu – co mężczyzna to mężczyzna! Nie ma sensu tłumaczyć kobiecie o co chodzi w czołgu, samolocie czy wozie pancernym.

Wielokrotnie na infolinii mojego dostawcy usług internetowych (czy obsługującego moją domenę) byłam traktowana przez męskich konsultantów jak kompletny ćwok, który nie radzi sobie z błahostką, choć na końcu rozmowy zawsze okazywało się, że to z czym dzwonię to grubsza awaria, wobec której nawet ci męscy konsultanci są kompletnie bezradni.

Mój Ojciec zawsze mówił, że kobiety są w stanie zmienić świat. Zarówno na lepsze jak i na gorsze, co zależy oczywiście od tego jakimi są ludźmi. Mają jednak wielką moc. Są cierpliwe i wytrwałe. W większości bardzo pracowite. Mam więc nadzieję, że pewnego dnia te cechy sprawią, że wypracujemy dla siebie lepszy los i szacunek, także męskiej części społeczeństwa.

Dziś przykre jest, że ten szacunek to jedna z ostatnich rzeczy, na jakie kobiety mogą liczyć. Jesteśmy uprzedmiotawiane, bo za nas chce się decydować w sprawie pracy zarobkowej i wynagrodzeń, a także antykoncepcji, czyli świadomego lub nie macierzyństwa. Rozmawiałam ostatnio z kolegą o ciąży, jako stanie fizycznym i powiedziałam mu, że żaden mężczyzna nigdy nie dowie się, jakie lęki towarzyszą ciężarnej kobiecie. A towarzyszą jej one przez cały okres ciąży i to nie po kilka razy dziennie, ale niemal bez przerwy. Nigdy jednak nie dzieli się ona ze swoim partnerem wszystkimi obawami, by go nie zniechęcać, nie denerwować i nie obarczać!!! Wszystko dlatego, że żaden facet nie wytrzymałby rozmawiania o ciąży przez 24 godziny na dobę. Do tejże ciąży potrzebne są dwie osoby, ale jej konsekwencje ponosi zawsze tylko i wyłącznie kobieta. I niech to ona o tej ciąży decyduje. Pisałam kiedyś, że chciałam zrobić reportaż o tym, dlaczego mężczyźni (w 99%) porzucają rodziny, gdy na świat przychodzi chore dziecko. Nikt z panów, którzy zostawili swoje żony nie chciał się wypowiedzieć i to nawet anonimowo. Nikt nie chciał mi powiedzieć czemu nie chciał z matką swojego chorego dziecka dźwigać tego swoistego krzyża. Czemu uciekł jak szczur z tonącego okrętu zostawiając swoich bliskich na pastwę losu? Czemu skąpi alimentów? Czemu walczy o ich obniżenie? Choć jego dziecko jest ciężko chore i potrzeba więcej pieniędzy na opiekę nad nim? Czemu w ogóle ich nie płaci? Czemu przepisał swój majątek na nową żonę, rodziców etc.? Nie chciałam oceniać ani potępiać. Chciałam zrozumieć albo przynajmniej dostać szansę próby zrozumienia. Chciałam usłyszeć jakieś argumenty. Daremnie. Tymczasem każdy z tych mężczyzn opuszczając swoją żonę i dziecko zdecydował za kobietę. Przypomnę jeszcze tylko w tym miejscu, że gwałt też jest formą decydowania za kobietę! A słabsza fizycznie kobieta zawsze przegra pojedynek siłowy z mężczyzną, chyba, że zacznie trenować sztuki walki. Dlatego w przypadku gwałtu zawsze o wszystkim decyduje mężczyzna. A długość spódnicy czy dekolt nie mają tu naprawdę żadnego znaczenia.

Nie jestem zwolennikiem rewolucji, bo nie lubię przemocy, a poza tym rewolucja naprawdę zawsze pożera swoje dzieci. Dlatego nie uważam, by trzeba było np. iść na barykady i palić kukły szowinistów, którzy chcą decydować za kobiety. Wierzę w ewolucję, choć ona niestety zawsze trwa dłużej. Mam jednak ogromną nadzieję, że nadejdzie wreszcie taki dzień, gdy męska część świata dojrzeje i przestanie na nas patrzeć jak na gorsze i głupsze tylko dlatego, że podnosimy mniejsze ciężary. I chciałabym dożyć tego dnia. To moje jedyne życzenie z okazji Dnia Kobiet.

Print Friendly, PDF & Email

Author: Małgorzata Karolina Piekarska

Z wykształcenia: historyczka sztuki, scenarzystka i bibliotekarka. Z zawodu: pisarka, dziennikarka i muzealniczka. Z pasji: blogerka, varsavianistka i genealożka. Miłośniczka: książek, filmów, gier planszowych, kart do gry, jamników i miodu...