Przyjmijmy życzenia

Spread the love

Boże Narodzenie, a zwłaszcza Wigilia to szczególny czas. Teoretycznie to czas godzenia się i wybaczania bliźnim wszystkiego, czym nas urazili. Czy rzeczywiście wybaczamy? Czy rzeczywiście godzimy się? Znam sytuacje, gdy waśnie nie pozwalają ludziom siąść przy jednym stole. Mimo, że przynajmniej w teorii ludzie ci są sobie bardzo bliscy.

Gdy rzecz dotyczy waśni ze znajomymi – sprawa ma się gorzej, a gdy z obcymi to już w ogóle tragedia. Przy świętach powinniśmy być dla siebie milsi, wybaczać sobie nawzajem. Ale w praktyce bywa różnie. Pisałam ostatnio o panu, który zwyzywał mnie, nakrzyczał na mnie i ogólnie był niemiły, by nie powiedzieć prosto: chamski. Powód? Dziś myślę, że to być może… same święta. Przed Świętami stajemy się nerwowi, biegamy za prezentami, biegamy za zakupami. Staramy się, by na wigilijnym stole niczego nam nie zabrakło, jesteśmy bardziej kłótliwi. Od kilku lat, za sprawą portali społecznościowych, obserwują swoistą walkę „postu z karnawałem”, czyli walkę o prawo do swoich poglądów poprzez zabranianie innym posiadania swoich. Co mam na myśli? Przykład pierwszy z brzegu. Jeden ze znajomych dwa dni temu napisał, ze prosi by uszanować jego ateizm i nie składać mu życzeń. Zaśmiałam się. Można świąt nie obchodzić, ale… życzenia zawsze można przyjąć. I nie potrzeba do tego być gorliwym chrześcijaninem. Ja nie żydówka, a ilekroć Muzeum Historii żydów Polskich śle mi kartkę z życzeniami z okazji Chanuki – cieszę się z życzeń, a kartkę chowam w biurku.

Sama, gdy wielokrotnie słałam do przyjaciół życzenia, dostawałam czasem zwrotkę: „Ja nie jestem wierzący, ja nie świętuję.” Cóż… czyżby od życzeń zdrowia i szczęścia głowa bolała? Mam nadzieje, że jednak nie wszystkich. Wierzę, że moi czytelnicy mają świadomość, że brak wiary w Boga też jest rodzajem wiary. Wiary w to, że go nie ma.

Dlatego składam życzenia wszystkim czytelnikom życzenia zdrowych i spokojnych świąt Bożego Narodzenia. Jeśli komuś nie odpisałam na list – proszę o wybaczenie. I tradycyjnie jeszcze… wirtualny prezent…

 

To scena adoracji dzieciątka z mojego ulubionego poliptyku grudziądzkiego, który można oglądać w galerii sztuki średniowiecznej w Muzeum Narodowym w Warszawie. Poliptyk, autorstwa nieznanego anonimowego malarza z Pomorza powstał około 1390 roku, a więc liczy sobie już ponad 600 lat. Jest pentaptykiem, czyli posiada w sumie dwie ruchome pary skrzydeł.

Możemy na nim oglądać wszystkie ważniejsze sceny z życia Marii. To moment, kiedy została Matką Zbawiciela i adoruje dzieciątko w żłóbku. Postać dzieciątka moim zdaniem średnio udała się malarzowi, ale to, jak zostały przedstawione zwierzątka zawsze mnie zachwycało. Niesamowity jest też wyraz twarzy Józefa. Proszę też spostrzec na malusieńkie drzewko w lewym dolnym rogu. Czy to jest sugestia malarza, że Bóg w osobie Jezusa jest wielki, a on malarz malutki? Któż to wie na sto procent?

Wesołych Świąt!

Author: Małgorzata Karolina Piekarska

Z wykształcenia: historyczka sztuki, scenarzystka i bibliotekarka. Z zawodu: pisarka, dziennikarka i muzealniczka. Z pasji: blogerka, varsavianistka i genealożka. Miłośniczka: książek, filmów, gier planszowych, kart do gry, jamników i miodu...