Zawsze w dniu urodzin myślę o… Nie. Nie o mamie, która urodziła mnie przez cesarkę, na którą zdecydowano się, gdy zaczęły jej odchodzić zielone wody płodowe, bo wcześniej uznano, że 40-letnia pierwiastka nie kwalifikuje się do cesarskiego cięcia. Nie. Nie o tacie, który modlił się o to, by urodziła się córka, bo jako uczestnik Powstania Warszawskiego bał się, że jak będzie miał syna to mu syn na wojnie zginie tak jak jego 15-letni brat w Powstaniu Warszawskim. I nie o babci, której byłam ulubioną wnuczką, ale o… panu Sułku kochanym i Jacku Janczarskim, który go powołał do życia. A czemu? Bo to pan Sułek w swoim pamiętniku napisał wiersz, który bawi mnie do łez!
wiersz na moje órodziny
Sam jósz nie wiem jaki jestem
Ja nie jestem wcale kszesłem
ja nie jestem ruwniesz wołem
ani oknem ani stołem
ani bużom z pierunami
ani rużom ze kolcami
ani smokiem ani psem
ani rzabom ani gzem
ani muchom ktura brzenczy
ani krowom ktura jenczy
jak jom wezdmie koniczyna
ktura czensto krowy wzdyma
dziś som moje órodziny
a nie rzadne imieniny
i prezęty nieh mi da
ktury co tam dla mnie ma
„Kocham pana panie Sułku”
Jacek Janczarski