Miłe spędzanie czasu

Spread the love

Kilka dni temu umówiłam się z kuzynem, że przyjdę do niego i razem napiszemy pismo urzędowe w pewnej sprawie. Byłam u niego po 21-szej. Wzięłam laptopa, skrobnęłam w kilka minut pismo i zaczęły się schody. Pismo trzeba wydrukować. Kuzyn ma nowego laptopa, który nie współpracuje z jego drukarką. Ma w nim jakiś najnowszy system operacyjny, którym nie jest windows. Nie mogę mu więc pisma przesłać, by ze swojego komputera wydrukował, bo nie wydrukuje. Teoretycznie mieszkam w domu obok. Myślałam, by pobiec do domu i wydrukować u siebie, ale… o wiele bliżej, bo tuż obok, była jego drukarka. Podłączyliśmy ją do mojego laptopa, a ja rozpoczęłam instalację. Najpierw pół godziny trwało szukanie sterowników w sieci, potem komputer twierdził, że 18 minut potrwa instalacja, która w rzeczywistości trwała ponad pół godziny, potem drukarka zaskrzypiała i wydrukowała stronę testową, a potem powiedziała, że więcej nie wydrukuje, bo nie ma już atramentu. I tak… o 23-ej Ulubiony skoczył do nas do domu, by przynieść wydruk. Dziś pół godziny odinstalowywałam 7 programów związanych z drukarką kuzyna. Bilans? 5 minut pisania, 2 godziny drukowania, pół godziny deinstalacji i restartów komputera. To się nazywa miłe spędzanie czasu.

Author: Małgorzata Karolina Piekarska

Z wykształcenia: historyczka sztuki, scenarzystka i bibliotekarka. Z zawodu: pisarka, dziennikarka i muzealniczka. Z pasji: blogerka, varsavianistka i genealożka. Miłośniczka: książek, filmów, gier planszowych, kart do gry, jamników i miodu...