Rzadkie Haliny!

Spread the love

Moja mama miała na imię Halina. Co roku 1 lipca nasz dom zapełniał się gośćmi. Przychodziły jej koleżanki z pracy, ze szkoły, z dzieciństwa; przychodzili znajomi Ojca; przychodziła rodzina. Zawsze było wesoło. Czasem podawałam do stołu, ale rzadko. Mama należała do perfekcjonistów, którzy wszystko robia najlepiej, a więc co za tym idzie, ja wszystko robiłam źle. Dziś wszystkie jej imieninowe przyjęcia zlały mi się w jedno. Przed oczami przelatują mi sytuacje, opowiadane przez ojca anegdoty, wspominane przez mamę przygody z dzieciństwa, ale nie o tym chcę pisać. Dziś uświadomiłam sobie, że poza mamą… nie znam żadnych Halin. Gdy byłam dzieckiem rzadko nadawano dziewczynkom takie imiona. No… owszem przyjaciółki teściowa jest Halina, ale to się nie bardzo liczy, bo pani jest z tego pokolenia, z którego była moja mama. No… jeszcze jest pani, która u mne sprząta, ale to Ukrainka. Tam na Ukrainie to imię nadal popularne. A u nas? U nas królują: Patrycje, Justyny, Kamile, Natalie i Magdaleny. Czasem Karoliny. Małgorzaty pojawiają się raz na jakiś czas. A Haliny? Mało ich. Jeśli jakieś jednak mnie podczytują to… wszystkiego najlepszego.

Author: Małgorzata Karolina Piekarska

Z wykształcenia: historyczka sztuki, scenarzystka i bibliotekarka. Z zawodu: pisarka, dziennikarka i muzealniczka. Z pasji: blogerka, varsavianistka i genealożka. Miłośniczka: książek, filmów, gier planszowych, kart do gry, jamników i miodu...