Absolutne posłuszeństwo

Spread the love

Raz do roku w Jerzwałdzie nie jest może tak ciekawie, jak raz do roku w Skiroławkach, bo krócej, ale… nie bez emocji. Tegoroczny zlot fanów twórczości Zbigniewa Nienackiego odbywa się pod hasłem „absolutne posłuszeństwo”. Dlaczego? To przysięga, jaką złożyło trzech harcerzy, których zabrał ze sobą na wakacje pan Samochodzik w serialu „Samochodzik i templariusze” nakręconym 40 lat temu przez Huberta Drapellę. Scenariusz do serialu napisał sam Nienacki. Ponieważ drugim kierownikiem produkcji była jego żona, więc odwiedził raz plan filmowy. Wiemy o tym z ust… samych harcerzy. W tym roku bowiem na nasz zjazd (dzięki zawziętości Alexa) udało się ściągnąć wszystkich trzech, a nie było to proste, bo nie wszyscy mieszkają w Polsce. I tak na spotkanie przybyli: „Długi Ozór”, czyli Tomasz Samosionek; „Doktorek”, czyli Stefan Niemierowski (z Belgii) oraz „Sokole Oko”, czyli Roman Mosior (z Niemiec). Czego dowiedzieliśmy się?
Przede wszystkim tego, jak dostali się do serialu. Wszyscy przechodzili zdjęcia próbne, które dziś nazywa się castingiem. Zdjęcia odbywały się w Łodzi i do końca nie było wiadomo, kto zagra Pana Samochodzika. Mówiło się o Janie Machulskim, który przecież grał pana Tomasza w „Wyspie złoczyńców” Stanisława Jędryki. Chłopcy podczas tych zdjęć próbnych ćwiczyli z różnymi „Panami Samochodzikami”.
Zdjęcia do filmu trwały trzy miesiące, w czasie których chłopcy grali, ale też bawili się i… na planie filmowym chodzili do szkoły. Mieli dwóch nauczycieli, z którymi przerabiali cały szkolny materiał. Dla nich dzień zdjęciowy zgodnie z przepisami mógł trwać tylko osiem godzin.
Mieszkali w Radzyniu chełmińskim na prywatnych kwaterach. Na planie towarzyszyła im opieka. Stefanowi mama na zmianę z tatą, Romkowi mama, a Tomkowi babcia. W czasie słynnej sceny, gdy wehikuł zaczął tonąć obie mamy zemdlały. Trzeźwość umysłu zachowała tylko babcia, która myślała, że to część scenariusza. Zemdlała później, gdy uratowany z opresji Tomek machał do niej z kajaka krzycząc: „Ahoj babcia!”, bo jak nam tłumaczył po latach: „Na wodzie zawsze krzyczy się Ahoj!”. A babcia dopiero wtedy dowiedziała się, że nieumiejący pływać wnuczek był o włos od śmierci.
Przyznali się, że wzbudzali sensację wśród miejscowych dziewczyn, które gromadnie przychodziły do nich na plan, jako do „słynnych filmowców”.
Przyznali się też do palenia papierosów w krzakach w chwilach wolnych od pracy na planie.


Stefan Niemierowski (Doktorek), Stanisław Mikulski (Pan Samochodzik),
Roman Mosior (Sokole Oko) i Tomasz Samosionek (Długi ozór)

W połowie spotkania zawitał do „swoich chłopców” ich dawny opiekun i „Pan Samochodzik”, czyli… Stanisław Mikulski. Niestety rozpoznał tylko „Długiego ozora”. Pozostałych chłopców pomylił, co zwalił na fakt, że 40 lat temu „Doktorek”, czyli Stefan nie miał wąsów. „Długi ozór”, czyli Tomek zauważył, że… 15 lat temu spotkał pana Stanisława, powiedzieli sobie „dzień dobry”, ale Tomek nie został rozpoznany.
Cała czwórka znów wspominała zatonięcie wehikułu i fakt, że został wyciągnięty z mulistego dna dopiero po kilku dniach.
Stefan przypomniał, że zatoniecie było zresztą wypowiedzianym niechcący niezbyt pobożnym życzeniem Michała Szewczyka, który dzień przed ostatnim klapsem na planie filmowym miał urodziny lub imieniny. Po którymś tam toaście powiedział: „Jedźcie i się potopcie”. Nie myśląc, że wypowiada to w złą godzinę. Ale może wehikuł zatonął, bo chłopcy obiecali absolutne posłuszeństwo? Wprawdzie panu Samochodzikowi, ale… on, gdy padło to pobożne życzenie – nie zaprotestował!
Dziś wraz ze Stefanem i Romkiem (Tomek nie może) jedziemy do Okonina i Radzynia chełmińskiego. Mają nam pokazać miejsca, w których mieszkali, bawili się i spędzali czas wtedy, gdy 40 lat temu grali w najlepszej ekranizacji książki o Panu Samochodziku.

Print Friendly, PDF & Email

Author: Małgorzata Karolina Piekarska

Z wykształcenia: historyczka sztuki, scenarzystka i bibliotekarka. Z zawodu: pisarka, dziennikarka i muzealniczka. Z pasji: blogerka, varsavianistka i genealożka. Miłośniczka: książek, filmów, gier planszowych, kart do gry, jamników i miodu...