Po co infolinia?

Spread the love
W dzieciństwie dwukrotnie płynęłam statkiem nad Zalew Zegrzyński. Od kiedy przywrócono rejsy, chciałam popłynąć tą trasą. Niestety kupno biletu na rejs statkiem Zefir graniczy z cudem, dlatego przez dwa lata to mi się nie udawało. W sobotę zajrzałam na stronę Zarządu Transportu Miejskiego, by sprawdzić rozkład rejsów promami (chciałam przepłynąć na drugi brzeg, by spacerkiem przez most wrócić do domu). Przy okazji sprawdziłam ile biletów zostało sprzedanych na najbliższy rejs do Serocka. Okazało się, że wolnych jest 90 miejsc. Niestety z informacji uzyskanych na stronie wynikało, że bilety można kupić tylko od poniedziałku do piątku przy stacji Warszawa-Centrum lub tuż przed rejsem. Była sobota, więc pozostała nam tylko ta druga ewentualność. Ponieważ zapowiadano bardzo brzydką pogodę, więc postanowiłam na infolinii ZTM sprawdzić, czy rejs w ogóle się odbędzie. Przemiły pan poinformował mnie, ze rejs się odbędzie bez względu na pogodę, ale… biletów na niego nie ma. Spytałam jak to możliwe, kiedy ja na stronie ZTM widzę 90 wolnych miejsc.  Pan przeprosił mnie na chwilę, a potem… potwierdził moją wersję zaznaczając, że jest to dziwne, bo dwa dni temu było 0 wolnych miejsc, a nie słyszał, by można było zwracać bilety. Pan powiedział też, ze pewnie jest błąd w systemie i biletów jednak nie ma. Na pytanie co by zrobił na moim miejscu odparł, że nie wie. Jego zdaniem biletów nie ma, a w systemie jest błąd.
Zdecydowałam się zaryzykować. Skoro system wskazuje wolne miejsca – jadę. Może uda się popłynąć? Weekendowe rejsy do Serocka zaczynają się o 9-tej rano. W niedzielę na przystani na Podzamczu byliśmy już o wpół do dziewiątej. Chętnych na rejs była garstka osób i jakoś nam się udało dostać na statek. Wprawdzie panowie obsługujący rejs powiedzieli, że sprzedaży biletów na statku przed rejsem nie ma. Można je kupić tylko na stacji Metro Centrum, a informacja, że można jeszcze kupić przed rejsem – jest błędna.. Bilety sprzedano nam w drodze wyjątku.
Wypłynęliśmy niemal pustym statkiem. Mogliśmy wybierać sobie dowolnie miejsca. Wolne były wszystkie stoliki w kajucie i wszystkie miejsca na dworze pod daszkiem. Nie było kolejek ani do WC ani do grilla. W Serocku był prawie dwugodzinny postój. W restauracji na rynku było pusto, więc na obiad nie czekaliśmy długo. Tuż przed wyruszeniem w powrotny rejs do statku podszedł pan z dwójką dzieci. Chciał zabrać się do Warszawy. Usłyszał jednak, że nie może, bo nie kupił biletu w Warszawie.
Wydało mi się to wielką paranoją. Przecież statek był prawie pusty. Zamiast skorzystać z tego, że ktoś jeszcze na ten rejs chce się załapać, zamiast wziąć od niego połowę ceny biletu i zabrać do Warszawy na Podzamcze – obsługa statku pokazała panu gdzie jest wyjście z sytuacji, czyli… schody z trapu.
Świetnie rozumiem, że w pogodne dni na rejs dostać się nie sposób. Uważam jednak, że gdy są wolne miejsca, to na rejs powinien móc zabrać się każdy kto chce, bez względu na to czy kupił sobie wcześniej bilety na stacji Metro Centrum.
A swoją drogą po co jest ta infolinia ZTM? Gdybym słuchała pracującego tam pana to bym nie popłynęła tym statkiem. Już chyba lepiej opierać się na informacjach ze strony. Choć jak się okazuje też nie do końca są prawdziwe. Przecież biletów przed rejsem nie sprzedają. Nas wpuścili na statek w drodze wyjątku.

W dzieciństwie dwukrotnie płynęłam statkiem nad Zalew Zegrzyński. Od kiedy przywrócono rejsy, chciałam popłynąć tą trasą. Niestety kupno biletu na rejs statkiem Zefir graniczy z cudem, dlatego przez dwa lata to mi się nie udawało. W sobotę zajrzałam na stronę Zarządu Transportu Miejskiego, by sprawdzić rozkład rejsów promami (chciałam przepłynąć na drugi brzeg, by spacerkiem przez most wrócić do domu). Przy okazji sprawdziłam ile biletów zostało sprzedanych na najbliższy rejs do Serocka. Okazało się, że wolnych jest 90 miejsc. Niestety z informacji uzyskanych na stronie wynikało, że bilety można kupić tylko od poniedziałku do piątku przy stacji Warszawa-Centrum lub tuż przed rejsem. Była sobota, więc pozostała nam tylko ta druga ewentualność. Ponieważ zapowiadano bardzo brzydką pogodę, więc postanowiłam na infolinii ZTM sprawdzić, czy rejs w ogóle się odbędzie. Przemiły pan poinformował mnie, ze rejs się odbędzie bez względu na pogodę, ale… biletów na niego nie ma. Spytałam jak to możliwe, kiedy ja na stronie ZTM widzę 90 wolnych miejsc.  Pan przeprosił mnie na chwilę, a potem… potwierdził moją wersję zaznaczając, że jest to dziwne, bo dwa dni temu było 0 wolnych miejsc, a nie słyszał, by można było zwracać bilety. Pan powiedział też, ze pewnie jest błąd w systemie i biletów jednak nie ma. Na pytanie co by zrobił na moim miejscu odparł, że nie wie. Jego zdaniem biletów nie ma, a w systemie jest błąd. Zdecydowałam się zaryzykować. Skoro system wskazuje wolne miejsca – jadę. Może uda się popłynąć? Weekendowe rejsy do Serocka zaczynają się o 9-tej rano. W niedzielę na przystani na Podzamczu byliśmy już o wpół do dziewiątej. Chętnych na rejs była garstka osób i jakoś nam się udało dostać na statek. Wprawdzie panowie obsługujący rejs powiedzieli, że sprzedaży biletów na statku przed rejsem nie ma. Można je kupić tylko na stacji Metro Centrum, a informacja, że można jeszcze kupić przed rejsem – jest błędna.. Bilety sprzedano nam w drodze wyjątku. Wypłynęliśmy niemal pustym statkiem. Mogliśmy wybierać sobie dowolnie miejsca. Wolne były wszystkie stoliki w kajucie i wszystkie miejsca na dworze pod daszkiem. Nie było kolejek ani do WC ani do grilla. W Serocku był prawie dwugodzinny postój. W restauracji na rynku było pusto, więc na obiad nie czekaliśmy długo. Tuż przed wyruszeniem w powrotny rejs do statku podszedł pan z dwójką dzieci. Chciał zabrać się do Warszawy. Usłyszał jednak, że nie może, bo nie kupił biletu w Warszawie. Wydało mi się to wielką paranoją. Przecież statek był prawie pusty. Zamiast skorzystać z tego, że ktoś jeszcze na ten rejs chce się załapać, zamiast wziąć od niego połowę ceny biletu i zabrać do Warszawy na Podzamcze – obsługa statku pokazała panu gdzie jest wyjście z sytuacji, czyli… schody z trapu. Świetnie rozumiem, że w pogodne dni na rejs dostać się nie sposób. Uważam jednak, że gdy są wolne miejsca, to na rejs powinien móc zabrać się każdy kto chce, bez względu na to czy kupił sobie wcześniej bilety na stacji Metro Centrum. A swoją drogą po co jest ta infolinia ZTM? Gdybym słuchała pracującego tam pana to bym nie popłynęła tym statkiem. Już chyba lepiej opierać się na informacjach ze strony. Choć jak się okazuje też nie do końca są prawdziwe. Przecież biletów przed rejsem nie sprzedają. Nas wpuścili na statek w drodze wyjątku.

Print Friendly, PDF & Email

Author: Małgorzata Karolina Piekarska

Z wykształcenia: historyczka sztuki, scenarzystka i bibliotekarka. Z zawodu: pisarka, dziennikarka i muzealniczka. Z pasji: blogerka, varsavianistka i genealożka. Miłośniczka: książek, filmów, gier planszowych, kart do gry, jamników i miodu...