Na rączki?
Wczoraj odwiedziłam syna na obozie. Nic takiego. Co roku jadę podczas odwiedzin. Nie pojechałam tylko raz, gdy drużynowa prosiła, by nie odwiedzać. Okazało się, że wszyscy rodzice do prośby się nie dostosowali i przyjechali. Tylko ja nie. Maciek płakał. Od tamtej pory mam te prośby…